niedziela, 11 stycznia 2015

Cześć 7

Założyłam gumowe rękawice.  Wzięłam wiadro z wodą, scierke i płyn do mycia Podłogi. Czyli mam tylko umyć wszystkie kafelki w domu.   Szybko się z tym uwine.  Tylko zaraz... gdzie jest mop... Kurwa.  Specjalnie dał mi szmatke by mi to dłużej zajęło.  Debil. Nie mam wyboru.  Zabieram się za sprzątanie jeeej.  Też czujecie ten sarkazm?  Tak ją wypoleruje że sie wywali. Pierwsza poszła kuchnia.  Rozejrzałam sie. nie jest taka wielka jak przypuszczałam.  Zaprojektowana jest bardzo ładnie. Zbliżyłam się lodówki,  Wyjęłam ser, masło i pomidor.  Z chlebaka wyciągnęła chleb. Zrobiłam sobie kanapkę.  Borze jaka ja głodna byłam. Dobra koniec z dobrocią.  Czas za sprzątanie.  Uwinęłam się z nią w 15 minut. Następnie poszła łazienka i kibel.  Obie zajęły mi 30 minut.  Dalej lecimy.  Weszłam po schodach.  Skręciłam w prawo. Znajduje tu się  z 10 pokoi. Po jaką cholere mu tyle? ! Pierwszy był chyba jego gabinet.  Drzwi były otwarte wiec Weszłam. Nie obchodziło mnie czy się potem biedzie wydzierać. Dał jasno do zrozumienia, że mam CAŁY dom posprzątać.  A jeśli się nie mylę to do całości należy też jego gabinet.  Zanim zajmę się sprzątaniem trochę tu poszperam.  Na biurku była sterta dokumentów.  Wiem, że nie powinnam zaglądać,  ale co mi szkodzi? Nie dowie się o tym. Wzięłam pierwszą lepszą karteczke. Było tam napisane" Marychuana dla Chudego- 3 gramy" druga " Amfetamina dla Stacha- 4 gramy". Co do cholery?! Kolejna karteczka "26 Września napad z bronią na gang...."  Czyli to dzisiaj.Dalej nie mogłam już czytać.  On...on jest terrorystą.  Borze. Co za popaprany człowiek.  Musze się od niego uwolnić jak najszybciej.  Szybko zbiegłam na dół.  Zdjęłam rękawiczki.  Szarpnałazam drzwi. Nic. Ani drgnął.  Kurwa. Szybko pobiegłam do łazienki ( w tym domu są 2 wiec wybrałam tą na dole, bo była bliżej) oby miał tam spinki bo włosów.  Jest! !! Ma!!!. Teraz nie obchodzi mnie to jak one tam się znalazły.  Teraz jest najważniejsze by się stąd wydostać.  By być wolna. Poszperałam w zamku. Słyszę kliknięcie.  Uff. Udało mi się je otworzyć.  Szybko zaczęłam zakładać buty i migiem pobiegłam w prawą stronę.  Tam był las. Wątpię w to, że mnie w nim znajdzie.  Jest ciemno.  Nie wiem która  jest godzina bo zabrał mi telefon. Zegarka nie noszę. Biegłam już chyba z 10 minut. Nie mam siły.  Musze odpocząć.  Usiadłam pod wielkim drzewem.  Ciśnienie miałam podwyższone.  Bałam się że mnie znajdzie,  że wpadnie w furie jak zorientuje się że mnie nie ma. Musze biec. Nie mogę tak siedzieć, ale juz nie mam siły.  Najwyżej będę szła.  Lepsze to niż nic.

OCZAMI STRACHA
Wracam z misji.  Udała się.  Połowa gangu już jest martwa. Ciekaw jestem czy Mała Anne  uwinęła się z robotą.  Myślę,  że to ją oduczy samookaleczania i kopania chłopaka tam gdzie słońce nie dociera.  Jestem juz pod domem. Wyjmuje klucze.  Zaraz... drzwi są otwarte a je zamknąłem.  Co do cholery?! Szybko Wbiegłem do domu.
-Anne! !!! Jesteś? ! - odpowiedziała mi cisza.
- Mała to nie jest zabawne. Nie czas na chowanego.  Wychodź.  Wbiegłem na górę.  Mój gabinet. Drzwi są otwarte. Nie możliwe! Niech tylko okaże się,  że czytała moje dokumenty to dostanie.  Kartki leżały na podłodze. To oznacza jedno. Dowiedziała się jak ja pracuje. Nie daruje jej!! Powiedziałem,  że ma nie uciekać.  A ta suka to zrobiła.  Teraz wiem,musze ją bardziej karać i od tego momentu zabierać ją wszędzie gdzie idę lub zostawiać ją z moim kolegą ewentualnie z ochroniarzem.

Ciąg dalszy nastąpi
****
Mam nadzieje że się podoba. Przepraszam za błędy.  Liczę na komentarze

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział juz nie moge doczekac się nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem jaki bedzie nastepny....mam nadzieje ze bedzie ciekawy tak jak ten i inne boze.....kocham cie wgl jestes moim swiatem ;) ^.^

    OdpowiedzUsuń