niedziela, 19 kwietnia 2015

informacja!

PROWADZĘ TEŻ  NA MOJEGO NOWEGO BLOGA :
http://przeznaczeniefanfiction.blogspot.com/
Jest on o dziewczynie, która nie wie, że ma moce.
Harry Bad Boy szkoły jest jednym z rodu co dziewczyna, tylko on wie o swoim przeznaczeniu
W szkole przez przypadek wpadają na siebie i On zamienia jej życie w piekło.
Darzą do siebie same negatywne uczucia.
Ona- nieśmiała, grzeczna, poukładana dziewczyna
On- bulwersowy, chamski, bez serca chłopak
 ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TU MACIE NA WATTPAD:   http://www.wattpad.com/myworks/37708214-bad-boy-love

http://www.wattpad.com/myworks/37708214-bad-boy-love
e

sobota, 18 kwietnia 2015

Część 23

Wkurzyłam go i to bardzo.
- to była ostatnia rzecz jaką w tej chwili mogłaś zrobić- szeptnął do ucha- to twój błąd. Dostaniesz za to nauczkę. Tatuś ci kiedyś obiecał, że nie dopuści do tego, by ktoś coś zrobił swojej małej księżniczce, ale pojawiam się ja- skierował głowę do kamery.
-Adam sam sprowadziłeś na swoją córeczkę kłopoty.- jego oczy pociemniały niedobrze, oj niedobrze.
- P...p..prze..przepraszam j..ja nie ch..chciałam te..tego zr..zrobić- zawyłam.  Co ja najlpszego zrobiłam.
-Zamknij się. Pozwoliłem ci się odezwać? nie! Za swoje błędy trzeba płacić- chwycił za materiał bluzki i podwinął  ją na wysokość biustu.
- nie błagam!! zostaw! nie rób mi nic!- do głowy przypłynęły mi wspomnienia przez laty.
- to nie może się powtórzyć- wyszeptałam.
- Ma takie boskie ciało. Nie jedna dziewczyna jej zazrdości. Szkoda by je ktoś oszpecił-  wysyczał. Jego głos powoduje milion ciarek na moim ciele. Cała  się trzęsę. Kucnął. Zaczął składać pocałunki na moim brzuchu. Niespodziewanie szarpnął za nóż i zrobił kilka głębokich ran na nim. Boli.. to tak cholernie boli.  Zaczęłam płakać jak małe dziecko.  To potwór bez uczuć. Nie ma za kszty współczucia.  Chciał zrobić jeszcze więcej ran ale szepnęłam
- proszę... przestań....- powoli zaczęłam mdleć. Przed oczami pojawiły się czarne plamy.
- o nie, nie, nie. To nie koniec zabawy- szarpnął za włosy. Syknęłam z bólu.
- Chcesz coś powiedzieć swojemu tacie?- powiedział rozbawiony. Ta cała chora sytuacja go bawi....
- Tato... jeśli to widzisz wiedz , że.. cię.. kocham.. Chroń mamę przed tą bestią. Jej nic nie może się stać. Ja jakoś dam sobie radę.
-piękna przemowa Mała- poczułam mocny ból na brzuchu i ciemność.....


KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Zachłysnęłam się  powietrzem. Jestem w " moim pokoju". Kolejny koszmar... tym razem śniło mi się, że on skrzywdził moją mamę. Zastrzelił ją czarną bronią.  Gdzieś widziałam ten pistolem... przyśnił mi się. Tą samą bronią celował we mnie Strach podczas wcześniejszego koszmaru. zbieg okoliczności.... Poczułam niemiłosierny ból w brzuchu. Całe ciało piekło. Próbowałam sobie przypomnieć co się wydarzyło kilka godzin temu.  Strach, pokój, kamera, nóż, ból, ciemność.



*********************
Teraz takiej długości będą rozdziały. Przepraszam za moją nieobecność. Problemy w szkole.
5 KOMENTARZU= CIĄG DALSZY

niedziela, 22 marca 2015

Część 22

- No to Mała Anne chodź już- zbliżył się do mnie i pociągnął za włosy. Syknęłam z bólu.
-  Stary my już lecimy. Idziemy dalej zwiedzać królestwo- krzyknął do Maxa z chytrym uśmiechem.
- Puść mnie- błagałam- Bardzo boli- ten tylko się zaśmiał.
Wyszliśmy z pomieszczenia. Wyplótł ręce z moich włosów.
- Mam nadzieje, że polubiłaś Maxa. Fajny gość co  nie?- wybuchł niepohamowanym śmiechem.
Przemilczę to...
- Gdzie teraz idziemy?- wolne zmienić temat
- Hmmm teraz, może do pokoi z bronią? To pytanie jest retoryczne, bo ja tu żądze- znów wydał z siebie ten dziwny dźwięk...
- Po co mi pokazujesz wszystko co jest związane z bronią? Mi to nie potrzebne.
-Oj zdziwisz się. Musisz nauczyć się strzelać z pistoletu w razie nagłej potrzeby.
Zmroziło  mnie. Że ja mam kogoś postrzelić? no chyba zwariował. Nikt, ale to nikt nie zasługuje na śmierć.
- Co masz taką minę? To jest normalna rzecz w świecie gangu. Trzeba walczyć o swoje albo przegrywasz z kulą pomiędzy oczami.
- Nigdy nikogo nie postrzelę. Wole sama umrzeć niż mam to zrobić
- nie umrzesz, bo jesteś mi do czegoś potrzebna. Albo wiesz co? Na dziś to koniec zwiedzania. Wezmę cię do mojego specjalnego pokoju, bo mam wieści o twoich rodzicach. Będziesz w niebo wzięta jak je usłyszysz- powiedział i szarpnął mnie za rękę,
-j...jjaaakk to o moich rodzicach? Zrobiłeś im coś?!!?
-nie. Nic im nie jest, tylko ty MI jesteś potrzebna by ich wykorzystać.
-n..nnn...niiieee rozumiem.- w głowie mam mętlik. 
- to zaraz się sama przekonasz.
Cały czasz szliśmy prosto, a potem skręciliśmy w lewo. Myślałam, że sie pomylił bo tam nie było żadnych drzwi.
- Emmm Strach? Po co my tu jesteśmy skoro nie ma jak wejść? Nie pomyliłeś się?
- Nie. Tu jest pokój.- puścił mnie i podszedł do ściany. Dotknął jej a się otworzyła. Tak ooo.
To już jest na serio dziwne. 
- Mówiłem. To miejsce skrywa wiele tajemnic. Tylko jak będziesz przechodziła uważaj, nie dotykaj ściany, bo cię prąd kopnie.
- pff jasne. -Poszedł pierwszy a ja byłam z tyłu. Nie wierze mu. Nie ma takiego jak elektryczna  ściana. Udowodnię mu to. 
Dotknęłam.. Od razu tego pożałowałam. Po moim ciele przeszedł przeszywający ból. Odskoczyłam od ściany.
- Ostrzegałem Słonko- powiedział z figlarnym uśmiechem.
- bo tobie można ufać- wybełkotałam. 
-Zamknij się.- wkurzyłam go upsssss...
Już się nie odezwałam.  W pokoju było ciemno. Światło dawało tylko "drzwi" które właśnie się zamykały.
Strach popchnął mnie na krzesło, które stało przy biurku w kącie. Znajdowała się jeszcze tylko mała szafka.  Pomieszczenie było małe. Aż za małe.....
- po co tu jesteśmy? Wspominałeś coś o moich rodzicach. O co chodzi?- byłam zniecierpliwiona.
- jak już mówiłem wcześniej nic im nie jest. Do mojego niecnego planu jesteś ty mi potrzebna.  Na przyszłość staraj się słuchać. - Zapalił lampkę, która stała na biurku.
Podszedł do szafki. Wyciągnął liny, nóż i kamerę. Przeraziłam się. Na jego ustach zawitał dziwny uśmiech. Chciałam już wstać i uciec, lecz widząc to on szybko znalazł się przy mnie.
-ppp...pppoooo..poooo    c..coo ciiii to?- byłam przerażona. Mój głos draż jak reszta ciała.
-dla zabawy Mała Anne.- podszedł do mnie i mocno chwycił za nadgarstki. Wykręcił do tyłu i związał do krzesła. To samo zrobił z nogami.  Robił to tak szybko, że nie zdążyłam się wyrwać
- prosze zostaw mnie- do moich oczu napłynęły łzy.
- poczekaj. Jeszcze nie płacz. Jak włącze kamerę zacznie się teatrzyk.Pewnie nie wiesz o co chodzi. To ja ci wszystko wytłumaczę. Mój idealny plan to : nakamerować jak ślicznotka cierpi, by zbawić tu twojego tatę i go zabić. Twoją mamę na razie zostawiam w spokoju. Dobra teraz nie czas na moje gadanie, lecz twoje cierpienie- powiedział z dumą. Ten człowiek jest psychiczny. 
- No Maleńka zaczynamy.- włączył kamerę. Złapał mnie za włosy i pociągnął za nie.
- Witaj Adam. Pewnie  z tego co zauważyłeś mam tu twoją kochaną Małą córeczkę.- skierował obiektyw w moją stronę. Tak bardzo bolało jak on mnie ciągnął. Łzy same leciały z moich oczu.
- Widzisz? Twojej małej gwiazdeczce tu się podoba.  Skoda by było zniszczyć tak piękną twarz, ale cóż. Mówi się trudno-  puścił moje włosy i wziął nóż. Zaczęłam  krzyczeć by tego nie robił.
- Prosze cię. Odłóż to. Błagam nie rób mi  nic- histeryzowałam.
-zamknij się.- warknął i poczułam mocne uderzenie w prawy policzek.
-teraz położe kamerę. Nie martw się stary kumplu. Będzie wszystko widać.
- no mała zabawimy się trochę- chwycił mnie za usta.
- prosze..... nie....rób.....mi....nic...- wyszeptałam. Moja twarz była cała  czerwona i mokra od płaczu.
- Tak wiesz, że zrobie swoje Mała Anne. Teraz Adam patrz jak twoja żabcia cierpi. - uniósł nóż i wziął go blisko mojego policzka.
- nie! proszę  nie! zostaw mnie. prosze!-zaczęłam się wyrywać.
-hahha- poczułam pieczenie i coś lepkiego i ciepłego na policzku. To nie były łzy.... to była krew.
- ał. Błagam to boli, zostaw!!!!!!!!!!!!!!!!!!- wolną ręką zasłonił mi usta. Ksztusiłam się łzami.
Znów... ten przeszywający ból.  Gryzłam go w ręke. I to był błąd.......



_______________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
PIĘĆ KOMENTARZY = CIĄG DALSZY 





środa, 11 marca 2015

Część 21

-Chodź, zapoznam cię z resztą domowników- złapał za ramie i postawił do pionu.
- Dobrze, ale prosze puść mnie. Nie uciekne wam. - Powiedziałam. Jestem cała w siniakach i mam wstręt do niego. On zabił tylu ludzi.
- Nie pamiętasz? Jesteśmy na MOICH zasadach-  wyraźnie wypowiedział "moich"
- ugh- sapnęłam.
-Grzeczna dziewczynka- czy ja jestem jakimś psem?!
Skierował nas do w stronę korytarza, w którym znajdowała się tylko mała szafa na książki
- Po co tu jesteśmy? Miałeś mnie zapoznać z innymi a nie z szafą.- tsaaa. czasami nie umiem się powstrzymać. Stary nawyk.
- znowu zaczynasz Mała Anne?- wysycał przez zęby.
- Dla twojej wiadomości w tym domu jest wiele pomieszczeń, o których nie masz pojęcia. Ten dom  jest zaprojektowany z najlepszych architektów na świecie. Są tu podziemne korytarze, strzelnica, siłownia,  garaż, biura, pokoje z różną bronią.Ten dom skrywa wiele tajemnic.
- to w takim razie tu za szafą jest jakiś guziczek,  który otwiera wejście do strzelnicy?-pff. Takie bajeczki to nie ze mną.
- a żebyś wiedziała słonko.- wypowiedział. Odszedł kilka kroków ode mnie i odsunął szafe. Nacisnął jakiś guzik i się ściana odsunęła. Nie no zbyty sobie robicie?!
- Proszę. Panny przodem- wskazał ręką przejście. Jaki dżeltelmen się znalazł. 
Weszłam bez słowa.
-Pozwól mi bym cię oprowadził. - Stanął koło mnie a wrota zamknęły się.
- Yhy- burknęłam. Chciał mnie złapać za dłoń ale odskoczyłam.
- Nie dotykaj mnie morderco- jak można nie mieć serca?! nigdy mu tego nie wybacze
- Nie dramatyzuj. Tysiące ludzi rodzi się i umiera. Taka kolej życia. Pomyśl. Gdybym ich nie zabił pewnie byłabyś już zgwałcona, zakneblowana, pobita i nie wiadomo czy żywa- z każdym wypowiedzianym słowem unosił głos. To go nie usprawiedliwia. Wolałabym już by mnie zabił a nie ich. W końcu koszmar skończył by się...
- Nie dotykaj mnie nie rozumiesz? Czuję do ciebie wstręt.
- Czyżby tylko wstręt? Wiem Mała, że panicznie się boisz. Próbujesz być jak najdalej ode mnie. Jestem twoim koszmarem. Sprawiam, że każdy dzień to tragedia. Zamieniam życie w piekło. Wykorzystuję dla dobrej zabawy. Za każdym razem gdy jestem blisko ciebie, patrze w twoim kierunku strach paraliżuje cię. Próbujesz uciec, ale ci się to nigdy nie uda.- przybliżył się i złapał od tyłu. Miał racje. Jest najgorszym koszmarem jaki żyje na tym świecie.
- Widzisz? Każdy mój dotyk sprawia że kamieniejesz. Strach ogarnia twe ciało. Chcesz się uwolnić, ale nie dajesz rady. Jesteś słaba z każdym dniem. - jestem słaba... nigdy się nie wydostane.
- Nie mów mi bym cię nie dotykał. To mnie jeszcze bardziej nakręca. Lubię mieć nad wszystkim przewagę, władzę. To ja jestem królem w tej komnacie a ty tylko poddaną. Ale już dość. Chodź naszą wprawę po królestwie czas zacząć- On jest straszny... sprawia, że zapominam jak się oddycha. Nie, to nie jest z miłości  tylko ze strachu, paniki, objaw. 
Pociągnął mnie i skręciliśmy w prawo.
- Pierwszym miejscem jakim ci pokaże jest strzelnica. To tam znajduje się jeden z naszych najlepszych osób. Akurat trenuje strzelanie. Ostrzegam nie jest  to chłopak grzeczny i siedzący przy książkach.
- yhy- nie chce z nim rozmawiać, a nawet gdybym chciała chociaż to mało prawdopodobne nie umiałabym złożyć zdania w jedną całość.
- Z tobą Mała Anne się dogadać ehhh- powiedział.
- Już jesteśmy- otworzył wielkie drzwi, wcześniej wpisując hasło. Weszłam bez pytania.
- Ej ej. Nie tak szybko. Najpierw załóż nauszniki. Tam jest mocny huk  Chyba nie chcesz ogłuchnąć- wyciągnął w moją stronę  rzecz. Wzięłam i założyłam.
Zobaczyłam jakiegoś mężczyznę strzelającego do tarczy.












Skończył strzelać. Odłożył broń na stół. Zdjęłam nauszniki i patrzyłam jak Strach podchodzi do niego.
- Siema stary. To jest właśnie Anne. - wskazał na mnie. Nie uśmiechnęłam się. Jesteś wrakiem człowieka Anne... Nawet na uśmiech cię nie stać....
- O proszę, proszę. Jaka ślicznotka. Witaj jestem Max. - podszedł, chwycił moją dłoń. Chciał ją pocałować, lecz ja ją szybko zabrałam.
- Nie dotykaj mnie zboczeńcu- szybko pożałowałam swoich słów. Poczułam mocne uderzenie na lewym policzku. Głowa mi się odwróciła w drugą stronę.
- Nie jestem zboczeńcem jasne?! Nigdy ale to nigdy nie waż się tak na mnie mówić. Jak chciałem cię pocałować w dłoń,nie powinnaś mi jej zabierać. Dwa wielkie błędy w tak krótkim czasie.
-t...t...tak. r..roo.roz..rozumiem- łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-Ostrzegałem Mała.-krzyknął Strach
- Oh teraz nasza dziewczyna rozpłacze się? Nie zapominaj że nie jesteś tu na wakacjach, lecz po coś innego. Ja mam swoje zasady. Nie będę miły, radosny ani szczęśliwy. Jestem zły okrutny, bez serca. Nic mnie nie ruszy- potwór. Kolejny potwór, którego poznałam. 
- Za to cię stary lubie- odrzekł Strach do Maxa.




Życie to piekło. Jeden malutki błąd może sprawić największe cierpienie. 
Z dnia na dzień jestem słabsza. Nie rozumiem tylko jednego.... czemu mam cierpieć przez swojego ojca, który nie utrzymuje ze mną jakiegokolwiek kontaktu? Czemu ja.....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM, ŻE TAK PÓŹNO DODAJE ROZDZIAŁ, ALE BRAK CZASU LUB WENY.
Mam nadzieję, że część wam się podoba.
PIĘĆ KOMENTARZY CIĄG DALSZY 

niedziela, 22 lutego 2015

Część 20

Z wyczerpania zasnęłam na podłodze.
Obudziłam się. Byłam na łóżku i okryta kocem. Chwila chwila. Przecież ja się tu nie położyłam. 
-Wstałaś już- ktoś powiedział. Gwałtownie się obróciłam. Jak to ja, musiałam spaść na z łóżka. 
- Uważaj skarbie bo coś ci się stanie-wstał  i podał mi rękę. Musze przyznać był inny niż Strach. Wydaje się taki opiekuńczy, miły, kochany, po prostu inny niż inni. Ale ostrożności nigdy nie za dużo. Teraz nikomu nie wolno ufać. Ludzie są podstępni. Udają zatroskanych i kochających a dopiero później okazują swoje prawdziwe obliczne. Sama sie tego przekonałam.
- kto ty?- spytałam z chrypką w głosie.
- Oh przepraszam. Nie przedstawiłem się. Moje imie to Chris.
-Po co tu jesteś?
-Strach cię poinformował, że ktoś będzie cię pilnował jak śpisz. Teraz będziesz miała 24 godziny na dobe kogoś przy sobie. On z tym nie żartował. Teraz musimy cię pilnować.-myślałam,że to zrobi, ale że tak szybko? Nie spodziewałam się 
- Mam ci pomóc czy sama wstaniesz?- nie czekając na odpowiedź schylił się i uniósł  jak panne młodą.
- Czemu taki jesteś?
-Jaki? - był zdezorientowany.
- Taki inny niż Strach. Ty chyba masz uczucia- powiedziałam z lekkim uśmiechem. Znajdowaliśmy się na schodach.
- Nie dla każdego taki jestem. W takim razie musisz być wyjątkowa.
-Na dodatek słodko się rumienisz- teraz spaliłam buraka. Może on mi pomoże uciec?  Weszliśmy do salonu, w którym siedział Strach. To co zrobił Chris bardzo mnie zszokowało. Rzucił mą na podłogę jak jakiegoś śmiecia. Nie spodziewałam się tego po nim.
-Spała spokojnie, lecz z rana zaczęła krzyczeć przez sen. Nie stawiała żadnych oporów jak ją brałem na ręce- jego głos był zimny i oschły.  Wyrecytował to jakby czytał z jakieś kartki.
-Dobrze. Teraz możesz  odejść. Ja ją będę pilnował. Zadzwonie jak będę cię potrzebował.
- Tak jest szefie.- Odchodząc spojrzał na mnie przepraszająco. Gardze nim. Bezdźwięcznie  powiedziałam "nienawidze cie Chris"
-  Cześć Mała. Chodź tu do mnie.- poklepał swoje kolana.
- Nie.
- Powiedziałem chodź tu- warknął. Po moim ciele przeszły ciarki. Wstałam i podeszłam . Chciałam usiąść koło niego, lecz on mnie pociągnął i wylądowałam na kolanach. Chciałam wstać.
- Nie. Zostajesz tutaj- wyszeptał na ucho. Za blisko! stanowczo za blisko. !!!
-g..gło..głodna jestem- cała się trzęsłam ze strachu.  On jest nieobliczalny.
- To chodź Kochanie. Zaraz ci coś ugotuje- czemu ty taki jesteś?! raz cię nienawidzę a raz po prostu mam cię gdzieś. Powinni do ciebie przyczepić instrukcję obsługi.
Złapał mnie za rękę. Próbowałam ją wyplątać.
- Daruj sobie. Zrozum to. Jesteś moja. Tylko moja. Mogę robić z tobą co tylko chcę. Należysz do mnie- skamieniałam.
- pogódź się z prawdą.- powiedział z uśmiechem i mnie pociągnął.
- Nigdy się z tym nie pogodzę. Zobaczysz kiedyś, może nie długo ucieknę wam.
- nie sądzę. Mała  to jest rzeczywistość a nie sen. Nigdy takiej sytuacji nie będzie. Osobiście tego dopilnuję.
- A ja sądzę. Nie mów na mnie Mała, Kochanie i tym podobne- kojarzy mi się to z ojcem.
- Oh Mała. Będę mówić na ciebie jak tylko mi się spodoba.
-ugh- nienawidze go.
- Grzeczna dziewczynka. Już się nauczyłaś by nie pyskować. - Wolną ręką klepnął mnie po tyłku. Podskoczyłam.  Nikt nie ma prawa tak robić! Uniosłam rękę. Zamachnęłam się i chciałam już walnąć, lecz on to zauważył i złapał mnie za ramie.
- Nigdy tak nie rób. Chyba nie chcesz być ukarana?!- wysyczał i ścisnął za dłoń. Zaczęła robić się sina. Powoli traciłam czucie.
- Puść mnie.- błagałam.  Posłuchał mnie.
- usiądź a ja zrobie cię śniadanie. - nie chciałam go zdenerwować więc to zrobiłam.
Panowała cisza. Żadne z nas nie raczyło się odezwać. Postanowiłam to zmienić.
- Kto to jest Chris?
- To jest twój opiekun. Będzie cię pilnować w nocy, kiedy śpisz. Mówiłem ci to wczoraj.
- To jest jeden.  A ty mówiłeś że będzie ich 5. Gdzie jest reszta?
- Trzech jest przed domem.  A dwóch w domu. - zamilkłam.



*********************
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY I ZA TO ŻE DOPIERO GO WSTAWIŁAM.
KILKA KOMENTARZY= CIĄG DALSZY

niedziela, 15 lutego 2015

Część 19

Jestem w lesie koło domu. Czuje na rękach coś ciepłego, Patrze  na nie. To co tam widze przeraża mnie. Z dłoni sączy się krew. Bardzo dużo krwi. Nie widze  w dokładnie w jakim miejscu się znajduje bo jest noc i mgła. Słysze szmery.
-chodź do mnie.
-uciekaj stąd- kilka głosów naraz mówiło.
-nie! chodź do mnie!potrzebuje cie. Jestem tu
-umrzesz jeśli tam pójdziesz-Co tu sie dzieje?!
-chodź tu!Bo jak nie to cie przyprowadze.- głosy dobiegały z wszystkich stron świata.
-uciekaj głupia do póki masz czas!
- Zostawcie mnie! Cicho bądźcie. Mam dość- do oczu napłynęły mi łzy. jesteś słaba. Przyznaj nie wytrzymujesz tego. Ty szalejesz.
-chodź do mnie!!!!!!!- ktoś krzyknął. Przeraziłam się  i zaczęłam biec ile sił w nogach











- Nie uciekniesz nam!!!!!!!!!!! Dorwiemy cie- nic nie widziałam przez łzy. Potknęłam się. Z hukiem upadłam na zimną ziemie.nie nie nie!!!!!!!!!!!!!!!! 
Leżałam koło trupów. Mieli otwarte oczy skierowane na mnie.
-Boże.......- wyszeptałam.
-ty skończysz tak samo! Ci głupcy myśleli,że mi uciekną . Pomylili się- poczułam czyjąś obecność za sobą. Odwróciłam głowę do tyłu.  Była tam czarna, wysoka postać z bronią w dłoni wycelowaną w moją głowe.
-Prosze zostaw mnie. Ja nic nie zrobiłam. Puść mnie. Pozwól  mi jeszcze żyć- łkałam.  Ja chce się zestarzeć, mieć dzieci potem wnuki i  umrzeć śmiercią naturalną.
-Hahaha. Trzeba cierpieć za niewinność moja Mała Anne- kojarze ten głos. Tylko skąd.
- Błagam.- płakałam jeszcze bardziej, postać zdjęła kaptur. O nie...
- Strach?! Prosze cię nie zabijaj mnie!  Będę posłuszna obiecuje tylko pozwól mi żyć- byłam zdruzgotana.
- nie!- i strzelił. Poczułam przeszywający ból.  Umarłam......


Stałam i zachłysnęłam się powietrzem.  Lał się ze mnie pot. Kolejny koszmar.  Rozejrzałam się po pokoju. Był dzień. Przypłynęły wspomnienia sprzed kilku godzin. Popatrzyłam na swoje ciuchy i dotknęłam włosów. Nie było krwi. Byłam czysta.
- Obudziłaś się- ktoś powiedział. Wystraszyłam się. Odkręciłam się i po drugiej stronie łóżka siedział Strach
-cz.cz..czemu jestem czysta? P...przecież b..byłam ca...cała we..- nie dokończyłam bo mi przerwał.
-wykąpałem cię- szczęka mi opadła. on mnie dotykał?! jakim prawem?!
-co?!- byłam wystraszona.
-no nie położyłbym cię na mojej białej pościeli. Byś mi ją jeszcze ubrudziła- jego głos był oschły.
- mogłeś zanieść mnie do tego w którym byłam i spałam od początku pobytu tutaj- nigdy nie powiem na to coś 'mój' pokój.
-nie. A tak swoją drogą masz bardzo ładne ciało- powiedział z głupkowatym uśmiechem i wyszedł. Po moim ciele przeszły miliony ciarek. jak on mógł to zrobić?! Po kilku minutach jak w połowie doszłam do siebie zeszłam na dół.  Kierowałam sie do kuchni, bo tam dochodziły szmery. Rozmawia z kimś.  Postanowiłam podsłuchać rozmowe. Może czegoś się dowiem. Mówił cicho więc musiałam się skupić by coś usłyszeć.
- Tak Frank! Oni tu byli. Chcieli  mi ją odebrać.
-Tak! Zabiłem ich-czyli rozmawia z Frankiem. Nie lubię go.
- Po co mi ty?! Ktoś musi zakopać ciała! - osłupiałam
-Nie! masz być za 5 minut. Ja musze sie zająć dziewczyną  i coś wymyślić! Do obaczenia.
Stałam tak jeszcze z kilka minut.  Oni mordują z zimną krwią ludzi i tak po prostu chcą ich zakopać? Jak chomika , który zdechnie? Anne oni chcieli cię znów porwać! Moze miałabym lepiej u nich. On dobrze postąpił, bo cie uratował!!!!!!!!! Nie ! nikt nie morduje ludzi. Oni mieli całe życie przed sobą. Świetnie. Sama bije się z myślami. Nie zauważyłam a przede mną stanęła postać. Strach....



Stałam jak zahipnotyzowana. Jak on zareaguje jak sie dowie, że podsłuchiwałam? Wstrzymałam oddech.
-Oh Mała Anne co ja z tobą zrobie? Nie wiesz, że się nie podsłuchuje?- wyszeptał mi do ucha i odszedł. Tak zwyczajnie sobie poszedł. Nie ochrzanił mnie ani nic. Coś się chyba  szykuje... Tylko co.
Wypuściłam głośno powietrze z płuc.
Weszłam do kuchni po butelke wody. Napiłam się i  skierowałam  do mojego pokoju. Już byłam przy schodach, lecz ktoś mnie zawołał.
-Mała Anne chodź tu. - powiedział i wskazał miejsce obok siebie na sofie, która stała w salonie. -pójdę ale nie usiąde koło niego .Niechętnym krokiem cofnęłam się i usiadłam na samym końcu łóżka.
-A wiec. Teraz po tym co się wydarzyło wprowadzam kilka nowych zasad zrozumiano?-powiedział twardym głosem
-tak-odparłam
- Po pierwsze: nigdzie nie wychodzisz z domu, bo to jest niebezpieczne. Chyba nie chcesz by to się powtórzyło?- kiwnęłam na ''tak''  i zaczął kontynuować.
- Po drugie: musisz mnie się słuchać, bo inny gang  chce ciebie  i mogą szykować plan. Uwierz mi oni są gorsi ode mnie. Po trzecie:  teraz w domu będzie co najmniej po 6 osób, by cię pilnować. Jeden będzie nawet  w twoim pokoju w tedy kiedy będziesz spać. Tak dla pewności, że jesteś bezpieczna-powiedział z obojętnością
-co?  Po co im ja ? Wypuście mnie. Nie wydam was policji prosze...-ja oszaleje w tym domu.
- wiesz, że tego nigdy nie zrobie.- nigdy nie zrobie. On mnie nigdy nie wypuści.
- nienawiedze cie- wykrzyczałam i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zaczęłam płakać
On jest Moim największym koszmarem. Nigdy się nie uwolnie. Będzie ze mną do końca dni. Będzie torturował psychicznie jak i fizycznie. To jest prawdziwe piekło. Z dnia  na dzień jest gorzej
***********************
w ramach tego że poprzedni rozdział był krótki chciałam wam wynagrodzić i napisałam dziś kolejny. Myślę,że wam się spodoba i swoje opinie napiszecie w komentarzach
KILKA KOMENTARZY =CIĄG DALSZY

sobota, 14 lutego 2015

Część 18

Jeden z nich szarpną mnie za ramie i pociągnął do siebie.Co tutaj się dzieje?!
-Puszczaj mnie!!!-krzyknęłam
-Zamknij się smarkaczu-drugi z nich złapał mnie za nogi i zaczęli mnie nieść
-postawcie mnie!!!!!!!!!!!Pomocy!!Ratunku!!! Niech mi ktoś pomoże!-krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam.
-Zamknij się albo cie zastrzele- powiedział ten który trzymał mnie za ręce. Przyłożył mi broń do gardła. Zaczęłam płakać. Co oni chcą ode mnie? Do czego jestem im potrzebna?
Szli w nieznanym mi kierunku.

OCZAMI STRACHA
Czy ta dziewczyna nie może chodź jeden dzień być grzeczna  i nie zadawać tych głupich pytań? Jak ona działa mi na nerwy. Oj ile razy chciałem zmasakrować  tę piękną buźkę ale się jakoś powstrzymywałem.   Nagle jakiś krzyk przeszkodził mi w moich rozmyśleniach. Zaraz, zaraz.. krzyk?! To Mała Anne!!!
Szybko zacząłem biec w kierunku w którym ostatnim razem widziałem dziewczyne.  NIE TYLKO NIE TO!!!! Jak oni ją znaleźli?!?! Zobaczyłem dwóch noszących ją  mężczyzn. Co do kurwy nędzy tu sie wyprawia?!
Zatrzymałem się kilka metrów od nich. Nie mogą mnie zobaczy,bo będzie przerąbane. Myśl, 
Już wiem!! Szybko i bezszelestnie schowałem się za wielkim drzewem. Wyjąłem za pasa pistolet. Teraz muszę tylko poczekać na idealny moment.3...2...1.... Już! Wyskoczyłem z kryjówki i  Strzeliłem prosto w głowę chłopakowi, który trzymał broń przy gardle Małej Anne.  Krew zaczęła się lać i dziewczyna z hukiem upadła na ziemie. Cała była roztrzęsiona. Drugi mężczyzna natomiast był zdezorientowany.
-No,no kogo my tu mamy-odparłem.
-Witaj Strach-. Nie bał się mnie.
-Czy  wy chcieliście zrobić coś jej?- pokazałem bronią na Anne. Wstrzymała oddech. Ta sytuacja ją przerasta. Leży koło martwego człowieka i widziała jak go zabiłem. Na dodatek jest w jego krwi.
-yyy nie. Chcieliśmy tylko wziąść ją na spacer.  Oczywiście debilu że chcieliśmy ją ci zabrać!- wykrzyczał. tego już za wiele.
Wycelowałem broń  i strzeliłem. Kilka sekund później leżał na Małej Anne. Boże prawie jej oczy wyleciały.
Podbiegłem do dziewczyny i ściągnąłem trupa z jej ciała. Była cała we krwi, nawet włosy były koloru czerwieni. Wziąłem Małą na  ręce. Trzęsła się ze strachu. Chciała zaprotestować ale nie miała siły.
-Mała Musisz uważać bo mogło ci się coś stać-  uśmiechnąłem sie.
-c..c...co tu sie st..sta...stało?-nie mogła wydusić pełnego zdania.
-To nic takiego-powiedziałem.
-nic takiego?! zabiłeś człowieka- o i powraca jej mowa.
- to błahostka. Żartowałem z tymi ochroniarzami za murem. Myślałem że sie wystraszysz. No ale cóż- byliśmy już na schodach.
-teraz wiem że musze cie pilnować bo coś sie szykuje.  Oni chcą mi cie odebrać. Nie pozwole im na to bo cie potrzebuje- chciałem  coś jeszcze podwiedzieć, ale zasnęła.
Tak słodko wygląda jak  śpi- co?! nie! ja nie mam uczuć. To  głupia i rozpieszczona dziewucha.






*******************************************************************************************
od razu chce poinformować, że rodział jest pisany szybko i nie sprawdzony. Przepraszam za błędy.
kilka komentarzy -kolejny rozdział

piątek, 6 lutego 2015

Część 17

-Ym Mała Anne. Chciałaś iść na dwór tak? Wiesz, bo za naszym domem znajduje się ogród. Jak chcesz moge cię tam zabrać- zaczął się jąkać. Zaraz, zaraz, moment... czy on powiedział NASZYM domem?
-Ummmm tak To chodźmy!- wstałam i zaczęłam skakać. Nie mam zamiaru sie kłócić dziś.
-No to chodź. Tylko muszę ci związać oczy. Przejście do ogrodu jest tajne.
-jasne- podszedł do mnie i na oczy zawiązał czerwoną chustkę.
-zaufaj mi. Nic ci nie zrobie. Nie bój sie-nigdy ci nie zaufam. Faceci to świnie.
-ufam tobie.
-to dobrze- złapał mnie w pasie i zaczął prowadzić.Mam wrażenie, że jestem w jakimś......... tunelu?Co?
-już jesteśmy blisko. Tylko wpisze hasło.-  yyyyy dziwne? To aż takie tajne?
-jakie hasło?-usłyszałam tylko takie *piiiiiiiiiiiiiiiii* i otwieranie drzwi.
-już jesteśmy.
- mogę ściągnąć chustkę?
-jeszcze nie. Zaprowadze cię w moje ulubione miejsce.
-ugh dobrze- szliśmy z jakieś dwie minuty,
-jesteśmy już  na miejscu-szepnął i ściągnął mi chuste z oczu
Widok był niesamowity. Staliśmy na górze schodów.














- to... tu... jest tak pięknie- moje usta byly otwarte
-wiem- pociągnął mnie ze schodów i zeszliśmy z nich.
-gdzie mnie prowadzisz?
-w miejsce gdzie można usiąść- o nic więcej nie pytałam.  Nie chce by się zdenerwował.
To co tam zobaczyłam.. to było coś nie do opisania.


















-to jest niesamowite.- byłam zachwycona.
-Tak.Nie próbuj uciekać, bo jest wielki mur i nie ma szans byś przez niego przeszła. Na dodatek za nim są moi ludzie.
-yhy-burknęłam.Usiedliśmy.
-powiesz mi po co ja tu jestem? Zrobiliście coś mojej mamie? Ona niczego nie jest winna. Tak samo jak ja-wyszeptałam.
-Oh Mała Anne. Mówiłem po co jesteś. Nic jej na razie nie zrobiliśmy. Jest winna bo jest spokrewniona z twoim ojcem.
- on odszedł! Zostawił nas 5 cholernych lat temu. Wypuść mnie a nie pójde na policje-poczułam ból w sercu myśląc o tacie.
-dobra. Nie chce sobie spieprzyć humoru przez ciebie. Ide na fajke. A ty ochłoń- wstał i odszedł w strone której przyszliśmy.
-Dobra!-krzyknęłam. Stanął w miejscu. Zacisnął dłonie w pięść. Widze że toczy wojne z samym sobą, ale odpuścił i odszedł. Uczyniłam to samo co on. Tylko z taką różnicą ,  że ja poszłam przed siebie.
Zaczęłam rozmyślać. Już nie mam takiego humoru jak wcześniej.
 Idę ścieżką. Opuszkami palców dotykam przedziwne kwiaty, które widze pierwszy raz w życiu. Nagle dostrzegam jakiś dwóch typów z bronią. to pewnie koledzy Stracha.  
Zobaczywszy  mnie ruszyli w moją strone. Olałam to.  Będąc blisko, wycelowali we mnie bronią.
-co ty robisz? chyba wiesz kim jestem. Tą dziewczyną porwaną przez waszego Szefa Stracha. Nie jestem intruzem. On mnie tu przyprowadził- wyjaśniłam im.
-oj niunia. My nie jesteśmy jednych z kumplów Stracha. Nienawidzimy tego chuja. Ty jesteś nam potrzebna-co?!?!?!
********************************************************************
Mam nadzieje że rozdział się podoba.
dziesięć komentarzy=ciąg dalszy

niedziela, 1 lutego 2015

Urodzinki Harrego

Jak już wiecie po tytule, nasz Harry ma 21 lat!!!!!!!! Starzeje nam się chłopaczek :'(
Nie wiem jak wy,  ale zawsze w moim sercu pozostanie 16 latek który poszedł do X-Factor. Który  ma loczki, chodzi w marynarce i muszcze. Jak ten czas szybko leci.....
Harry!!!!!!!!!
Życzę Ci dużo miłości, zdrówka i weny  na nowe piosenki. Byś w końcu odnalazł swoją drugą połówkę <3 Byś zawsze miał szczery uśmiech na swojej pięknej mordce <333 Byś został taki jaki jesteś i nie smucił się hejterami bo oni ci tylko zazdroszczą!!!!!!!!!!!! Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie. Mimo tak młodego wieku tyle już osiągnąłeś... mam nadzieje, że jeszcze wejdziecie na większy szczyt waszej kariery. Nie zapomnij że masz nas! Czyli directioners, które zrobią dla ciebie wszystko <33 Kochamy cię <333

sobota, 31 stycznia 2015

Część 16

Obudziły mnie boskie zapachy z dołu. Zaburczało mi w brzuchu. Na szczęście w noc przebiegła spokojnie od momentu koszmaru.
-Trzeba wstawać Anne- powiedziałam sama do siebie. Zeszłam na dół. To co tam zobaczyłam, zdziwiło mnie. Na stole stały dwa talerze a na nich danie, które widze pierwszy raz w życiu. Przy piekarniku stał Strach szczerząc się.
- zamknij usta, bo zaraz się obślinisz- powiedział. ha ha ale śmieszne.
-no Mała Anne siadaj. Zrobiłem to dla nas.- niepewnie usiadłam na krześle. Dla pewności przesunęłam się na drugi koniec stołu. oby jak najdalej od niego.
- nie bój się. Jak na razie jesteś grzeczna więc nie mam podstaw by cię ukarać. Chodź tu do mnie-powiedział zasiadając do stołu. -nie poruszyłam się
- No dalej- nadal nic. Wstał. Złapał za poręcz od krzesła i przyciągnął go do swojego.
-Od razu lepiej. -cała się napięłam. Po tym co się wydarzyło przez te kilka dni nienawidzę już chłopaków. Znów chciałam się oddalić, lecz on to przeczuwając wyszeptał
- nie igraj ze mną. Dziś chcę miło spędzić dzień więc z łaski swojej wysłuchaj chodź raz o co cie prosze-o przytulny jak baranek.
-dobra niech ci będzie. Nie myśl sobie, że robię to dla ciebie bo mnie o to poprosiłeś. Mam zamiar dziś też spędzić miło dzień, o ile się da.
-Grzeczna dziewczynka- już chciałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził
- daruj sobie z dogryzaniem.- sapnęłam niezadowolona.Uśmiechnął się trunfalnie. I co się szczerzysz popaprańcu?! Przysunęłam do siebie talerz z jedzeniem. Spojrzałam na to z niepewnością.A  jeśli mnie zatruje?
- no jedz. Nie zatrujesz się. Jesteś mi potrzebna żywa a  nie martwa.
-ale pocieszenie
-wiem-podniosłam z wahaniem widelec.
- no jedz albo zacznę cie karmić.
- nie. Umiem sama.- jedząc panowała całkowita cisza i to mnie irytowało.
-sam to zrobiłeś?- muszę przyznać, nieźle gotuje.
-tak. Kiedyś mama mnie nauczyła gotować.- wziął mój pusty talerz i włożył do zmywarki.
-dziękuje- powiedziałam
-umm. Mam proźbę. Mogłabym wyjść dziś na powietrze? Już mi się nudzi siedzieć cały czas w domu?-spytałam z nadzieją.
-tak tylko pod dwoma warunkami. - jęknęłam.
-Jakimi?
- Pierwszy to :  muszę być z tobą  a drugi to że jak mówię, że już musimy iść to bez żadnego sprzeciwu. Zrozumiano?
-tak!- wykrzyczałam. Byłam szczęśliwa. może jak mu się podliże to mnie wypuści

******************************************************************
Przepraszam, że tak długo czekaliście i że jest tak krótki. Mam nadzieje że się spodobał.
dziesięć komentarzy= ciąg  dalszy

wtorek, 27 stycznia 2015

CZĘŚĆ 15


Obudziły mnie szmery. Leżałam na łóżku. Gdy oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłam postać siedzącą przy ścianie. Wpatruje się we mnie. Przeraziłam się.
-Moja Mała Anne. Tyle cię szukałem. Kiedy byłem blisko, ty uciekałaś jak najdalej. 5 Lat zajęło mi, by cię odnaleść- znam ten głos. To... tata!
- co ty tu robisz?! Jak mnie znalazłeś?Prosze pomóż mi uciec. Błagam. Pamiętasz? Kiedy byłam mała obiecałeś, że nic mi sie nie stanie, że nikt mnie nie skrzywdzi. Teraz bardzo cierpie. Nie wytrzymam tu. Chcę być z tobą. Wszystko ci wybacze. Zaczniemy życie od nowa. Będzie jak dawniej. Prosze zabierz mnie stąd- powiedziałam ze łzami w oczch.
-Jesteś tak naiwna , głupia. Stwarzasz same problemy. Wiesz, że ten który cię porwał chce mojej śmierci?! Posługuje się tobą, by mnie zabić. Nie pozwole na to. -powiedział podchodząc do mnie.
-Tato co ty mówisz?! To po co  mnie szukałeś?!?-wybuchłam płaczem.
-To co słyszysz Mała Anne. Twój czas nadchodzi. To  są twoje ostatnie minuty życia. Może chcesz mi coś powiedzieć- nie wierze, że mój papa tak do mnie mówi. Czy on wie, że mnie bardzo rani ?!
- Proszę cię uratuj mnie , nie rób mi krzywdy! obiecałeś!!!!!
-Mała obiecanki cacanki. Chcesz coś powiedzieć zanim cię zabije?- odparł wyjmując ze spodni broń.Chcesz wiedzieć to prosze  bardzo!  Umre ze świadomością, że ci wszystko wygarnęłam.
- Tak! Jesteś chamem i dupkiem. Żaden ojciec tak nie postępuje!!!!!!! Nienawidze cię!! To wszystko przez ciebie! Przez ciebie mama odeszła! Myślisz, że nie wiedziałyśmy o twoich wszystkich zdradach?!  Wierzyłam, że się opamiętasz. Odbudujesz to wszystko, ale się myliłam. Tacy bydlacy jak ty nie mają serca!!!! Przez ciebie nikt mnie nie lubił w szkole. Przez ciebie zostawałam upokarzana, wyzywana, wyśmiewana. Nikt nie chciał sie ze mną kolegować bo jesteś pierdoloną gliną!!!!!! Uciekałam, bo cie nienawidze. Wszystko co mi się przytrafiło to była twoja wina!!!!!!!!!!! Nienawidze cię.  Mam nadzieje, że zdechniesz-powiedziałam histeryzując.
- No córcia postarałaś  się, lecz to twój koniec. Nie chce umierać przez taką gówniare jak ty- wycelował we mnie pistoletem. Tchórz!!
*pach*
Poczułam wielki ból w brzuchu. Złapałam się za niego. Zaczęła lecieć krew.
-Żegnaj Mała Anne-powiedział i wyszedł. Czuję się co raz bardziej senna, aż moje powieki zamknęły się...... na zawsze.


Szybko wstałam. Zachłysnęłam się powietrzem. Łzy pojawiły się w moich oczach. Strach opętał moje ciało.
-Boże Mała nic ci nie jest. -zobaczyłam koło mnie mojego porywacza.
-Krzyczałaś. -powiedział

- Ś...ś...śniło m..mi s..się- nie mogłam powiedzieć całego zdania.
-Ciii to tylko sen. Jesteś bezpieczna. Nie pozwole by ktoś cię zranił, chyba że będę to ja.-Powiedział. Rozglądałam się po pokoju.  Nikogo nie było.
-m...mogę sie do ciebie p..przy...tulić?-spytałam.
- Nie. Idź spać.- obróciłam się do niego plecami. Próbowałam wynormować oddech. Po 5 minutach poczułam, że ktoś mnie przytula i przyciąga do siebie. Uśmiechnęłam się. Chyba ma serce. Malutko, ale ma. 
Nie mogę zasnąć. Boje się, że sen powróci. Do mojej głowy przypłynęły pytania.
Czy ktoś zobaczył, że zniknęłam? Może się cieszą, że mnie nie ma. Co bym robiła gdybym nie została porwana? Jak by wygladało moje życie, gdyby tata mnie i mame na prawdę kochał? Czemu musiał zostać policjantem? Co robi teraz będzie?  Czy długo to jeszcze będzie trwać? Czy sen się sprawdzi? Mam nadzieję, że nie...  Mimo starań oczy się zamknęły i wstąpiłam w świat Morfeusza.


******************************************************************
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) Dziękuję za miłe komentarze
DZIESIĘĆ KOMENTARZY=  CIĄG DALSZY

niedziela, 25 stycznia 2015

Część 14

-Zobaczyłem.......
Zobaczyłem ją trzymającą w jednej ręcę kawałek szkła. Była cała zapłakana. Trzęsła się.

OCZAMI ANNE
Muszę coś zrobić. Ja już nie wytrzymam. Poszłam do łazienki kiedy on wyszedł z domu z trupem. Przejrzałam się w lustrze. To co zobaczyłam, przeraziło mnie. Włosy całe potargane, oczy napuchnięte od łez, nadgarski były czerwone i na dodatek bardzo piekły. Muszę coś zrobić. Z całej siły, którą w sobie zebrałam, rozbiłam lustro. Rozbiło się na milion malutkich kawałeczków. Poczułam ból. W  dłoń wbiły się kawałki szkła. Z ran zaczęła sączyć się krew. Syknęłam. Schylliłam się po więszy kawałek. Popatrzyłam na niego.
-jesteś moim  jedynym ratunkiem, by ten koszmar, który trwa przez całe moje życie się wreszcie skończył- szepnęłam do siebie. Poszłam do "swojego" pokoju. W głowie roiło się od masy wspomnień

*WPOSMNIENIE*
-Tatusiu chodź tam!!-krzyczałam, bo zobaczyłam klauna.
-Oh Moja Mała Anne. No Dobrze. Jak chcesz to zgoda. Chodź na rączki
-Jej!!!- wskoczyłam na tate i ruszyliśmy w wybranym przeze mnie  kierunku.
-Klaun! Tatuś to klaun. Ma czerwony nosek i wieeelkie buty.- powiedziałam. Byłam bardzo  szczęśliwa.
-oh córeczko tak bardzo cię kocham- roześmiał się. Biegałam w koło klauna i tatusia. Nie mogłam przestać się brechtać tak samo jak wszyscy patrzący na tą komiczną sytuacje. I nagle się wywaliłam.
-Tatuś auć!! Ja mam  kuku. Patrz na kolano. Tu jest  dziura!!!!-zaczęłam panikować.
- Mała Anne kochanie, do wesela się zagoi. -Uniusł mnie i posadził do siebie na kolana.
-Obiecujesz papo?-mała dziewczynka spytała się, przestając płakać.
-Obiecuję księżniczko. Nigdy nie pozwole, by tobie coś się stało. Nigdy cię Mała nie zostawie. Obiecuje- odpowiedział z troską w oczach.
-Skoro tak tatusiu to  trzymam cię za słowo.- pocałowałam go w policzek i pobiegłam.
*KONIEC WSPOMNIENIA*

Obiecał... obiecał, że mnie nie zostawi, że nie pozwoli by mi coś się stało. Teraz wiem. Obietnice to puste słowa. Nienawidzę go za to. Kiedyś byliśmy tacy szczęśliwi, a teraz to najgorszy horror. Czemu nie może być tak jak kiedyś?! Chce być w końcu chodź trochę szczęśliwa. Fala łez wylała się z moich oczu. Nienawidzę obietnic, nienawidzę siebie, nienawidze życia, nienawidzę świata.
Mam już tego dość.  To moja szansa, by nic nie czuć i być wolna.Nagle ktoś wchodzi do pokoju. To Strach. Jak zobaczył co chcę zrobić  zastygł. Jestem okropna i niepotrzebna. Robię same problemy.
-Mała odłóż to- powiedział. Anne nie słuchaj go. Chodź raz zrób coś dla siebie. Pomyśl jak to zrobisz, koszmar minie.
-Zostaw mnie-Zrób to. Tylko kilka cięć dzieli cię od raju
-Anne odłóż to słyszysz?!- odpowiedział z lekko uniesionym głosem.Zrób to! Jesteś niepotrzebna! Nikt cię nie kocha. NIKT
-Nie!! Mam tego dość. Ja nie wytrzymuje. Rozumiesz ?! jestem słaba, niepotrzebna, każdemu przeszkadzam-Każdy czeka tylko na twoją śmierć.
-Mała odłóż to a obiecuje, że nie zostaniesz ukarana-NIE SŁUCHAJ GO!! ON JEST TAK JAK TWÓJ OJCIEC. OBIECUJE A POTEM NIE DOTRZYMUJE SŁOWA. On też obiecywał.....
- Nie jestem Mała!!!!!! Nie mów tak na mnie!!! Nie obiecuj,!!!!! Jesteś taki jak on!-wykrzyczałam.zrób to teraz. Jesteś śmieciem. Robisz same problemy. Głupia, tępa, gruba, brzydka, naiwna, ślepa. Tak to ty!
-Jak  kto?- spytał. Jak ta osoba , która najbardziej mnie w życiu zraniła i oszukała.
-Jak mój ojciec!!!!!!!!- Zrób to słyszysz?! Jesteś DZIWKĄ!! Każdy cię tylko obmacuje!!!!!!!
-Odłóż to!-wykrzyczał widząc, że ostrze dotyka mojego lewego nadgarska. TAK! Wbij to. Przejedź po nim!
-jestem dziwką i tylko każdemu przeszkadzam-szepnęłam sama do siebie. Upadłam na kolana. Strach podbiegł do mnie i ukucnął. Z moich napuchniętych oczu nadal leciały słone łzy. Wyrwał mi kawałek szkła. Straciłaś jedyną szanse na szczęście dziwko.
-Oddaj to- histeryzowałam. Próbowałam mu wyrwać.
-Nie!!!!!  Coś ty chciała najlepszego zrobić Mała-  odparł.
- Nie. Jestem . Mała- zaczęłam bić go po klatce piersiowej. Ani drgnął.
-Uspokój się-  złapał mnie za dłonie.
-c..co to jest?! wysyczał.Brawo debilko!
-  t..t..to nic- odparłam przestraszona. To co zrobił bardzo mnie zdziwiło. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała.
On mnie przytulił.  Jego humor jest bardzo zmienny.
-Co ty robisz?
-ciiii Mała, uspokój się. Dziś ci nic nie zrobie, nie zostaniesz za to ukarana. Zrobię wyjątek-  to jeszcze dziwniejsze... ja się w niego wtuliłam. Głowę położyłam na jego klatce piersiowej. Serce biło spokojnie to oznacza, że nie był zły za to co próbowałam zrobić.
-Proszę cię nie rób tego więcej, bo już ci tego nie popuszcze- wyczułam w jego głosie rozbawienie.
-Tak jest kapitanie- nie wiem czemu ale naszła mnie ochota na żarty. Przez chwilę zapomniałam, że zostałam uprowadzona.
-jesteś Moją Małą Anne- wyszeptał mi do ucha. Zaczął  nas kołysać. Oczy stawały się co raz to cięższe. Zasnęłam na jego kolanach....
**************************************************************************************************************
Myślę,że wam się podoba ta część :)
DZIESIĘĆ  KOMENTARZY= CIĄG  DALSZY

czwartek, 22 stycznia 2015

Część 13

To był. ..... jeden z kolegów Stracha.  Co on chce ode mnie? Szybko odciągnęłam go od siebie. 
- Haha mała nie uciekaj. Zaraz się zabawimy. Nie bój się, jest to przyjemne uczucie.  - wybełkotał.  Przeraziłam się.  Ludzie po narkotykach są nieobliczalni.  Chciałam juz wstać,  on widząc moją reakcje usiadł na mnie. Pisnęłam.  
- No kochanie odpręż się. - złapał moje nadgarstki. Próbowałam się wyrwać, lecz on tylko zmocnił uścisk.
- zostaw mnie słyszysz!? -odparłam ze łzami w oczach. Czemu on mi to robi?!. 
- zamknij sie. - zdarł ze mnie górną część piżamy i wsadził mi ją do ust i związał.  Dobrze że śpię w staniku
- No, no jakie masz ładne piersi maleńka.  - zaczął mnie całować po szyi.  Swoimi pocałunkami zjeżdżał co raz niżej, aż do dekoltu. Cała trzęsłam się ze strachu. To już jest taka 3 sytuacja, która mi się przytrafia.  Nie wytrzymam tego. 
Z moich łez wylewał się ocean łez.  - Słonko nie bój się.  - już chciał zdejmować mi  spodenki, ale ktoś wszedł do pokoju.  Światło było zgaszone wiec nie widziałam kto to, lecz po sylwetce mogę stwierdzić że to... Strach. 
- Joe co ty do cholery wyprawiasz? !?! - warknął. Szybko podszedł do nas.  Ściągnął go ze mnie. Ja swoimi rękami Odwinęłam bluzkę z moich ust.  Była cała mokra od łez.  Założyłam ją na siebie. Podbiegłam do kąta. Zawsze tak robię jak się boje. Nogi podciągnęłam do brody.  Nie przestawałam płakać. Jestem taka brudna.
- Powiedziałem chyba jasno, że nikt ma  prawa jej nie dotykać!!! - wydarł się.  Jeszcze bardziej się Przestraszyłam.  Popatrzyłam na nich.  Widać było że był bardzo wkurzony.  Drugiego to tylko rozbawiło.   - stary spokojnie. To tylko jakaś dziwka. Dziewczyny są tylko po to by je się bzykać sam tak mówiłeś- Auć.
- Moja Anne nie jest Kurwa dziwką.  Przegiąłeś.  -  ze spodni wyciągnął pistolet.   Skierował go w stronę  tego który chciał mnie zgwałcić. Co?!
 Stary Odłóż to, bo komuś zrobisz krzywdę- powiedział śmiejąc się. Patrzyłam na to nie dowierzając.  
*PACH* 
Moje serce na moment się zatrzymało. Ciało Joe opadło na ziemie.  W okolicach serca sączyła się krew.  Nie wierze. To musi być sen. Chce się obudzić. Strach podszedł do mnie. Odsunęłam się od niego.  Przed chwilą  kogoś zabił na moich oczach. Faceci to świnie.Mała zostań tu. Ja musze się nim  zająć- powiedział skazując bronią w stronę trupa. Tylko kiwnęłam głową.  Nie mogłam nic powiedzieć.  Czułam jakbym miała gule w gardle. Schowałam twarz w dłonie. To wszystko jest takie popieprzone. Mam tego dość. OCZAMI STRACHA Musze zrobić coś z ciałem. Może zakopie go w lesie. Szkoda było mi go zabijać bo był dobrym kumplem i moją prawą ręką w gangu. No ale cóż.To co zobaczyłem bardzo mnie wkurzyło.  Ona jest moja i nikt nie ma prawa jej dotykać.
Targając za sobą Joe zszedłem  na dół.  Tak jak myślałem.  Dark i Siwy juz się uwinęli.  Lepiej dla mnie. Nie będą tego wszystkiego świadkami.  Jak się spytają gdzie Joe jest to powiem ze miał misję i został zabity.Wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz. Z samochodu wziąłem łopatę.  Skierowałem się w stronę lasu. Oddaliłem się  trochę od domu. Po znalezieniu dobrego miejsca dla  Kumpla zacząłem  kopać dół  w głębokości 1,5 metra. Zajęło mi to z 30 minut. Wrzuciłem go do jego nowego "domu" - Żegnaj przyjacielu. Miło było z tobą robić interesy. - zakopałem go. Wróciłem do domu. Musze zobaczyć co z Małą. Była nieźle wystraszona. Zapukałem do jej drzwi i wszedłem. Zobaczyłem ........
Ciąg dalszy nastąpi
*********************************************************************************************
Dziękuję za wszystkie komentarze <3 Myślę, że rozdział wam się podoba
SIEDEM KOMENTARZY= KOLEJNA CZĘŚĆ


wtorek, 20 stycznia 2015

Cześć 12

Do pomieszczenia wchodzi... on. Porywacz. Szybko zakryłam nagie ciało rękami. 
- co ty robisz?! - wypiszczałam.  Kto normalny wchodzi komuś do łazienki?  I to bez pukania.
-nie widzisz?  Stoję tu i się patrze  na ciebie.  Swoją drogą masz bardzo  sexsowne ciało.  Ono prosi bym cie dotknął.  -powiedział z chrypką w głosie.  Zamurowało mnie. 
-Wyjdź stąd.  Chce się ubrać.  Nie możesz wchodzić gdy ja korzystam z kąpieli.
-oj Mała. To jest mój dom wiec mogę robić co chce, kiedy chce i Z kim chce. Ty tu nie masz nic do powiedzenia.  To ja decyduje o wszystkim. Ty masz się podporządkować regułom.  Jasne?- powiedział z cwaniackim uśmiechem.  Nie wyjdzie stąd. Musze coś wykombinować by już mnie nie widział nagą...  ręcznik!  Tylko by go wziąść musze wyciągnąć jedną rękę  a to się równa że będę musiała osłonić jedne intymne miejsce.  Nie mam wyboru.  Szybko złapałam ręcznik prawą ręką, którą osłaniałam piersi.  W mgnieniu oka owinęłam się nim. 
- proszę cię wyjdź z łazienki jak i z pokoju.  Chce się ubrać.  Zrobię wszystko tylko idź sobie.- powiedziałam.  W jego oczach zapaliły się iskierki.  Głośno przęknełam ślinę.
- wszystko?  Dobrze. Ładnie się umiesz.   Za 10 minut widzę cie na dole w salonie.  Będziemy mieli gości.  - odpowiedział. 
- dobra- wyszedł.  Chaotycznie Wypuściłam powietrze z płuc.  Ciekawe co to za goście.  Może jego 'kryminalni' przyjaciele.  Nie rozumiem po co im ja?   Wyszłam  z łazienki.  Skierowałam się do szafy z ciuchami. Wyjęłam z niej zwykłą bieliznę,  szarą bluzę z napisem "Hug" i czarne (jak zwykle) podarte spodnie.  Wróciłam się do pomieszczenia.  Wyjrzałam przez drzwi i Popatrzyłam czy  przypadkiem  nie stoi tam. Nie chce powtórki sprzed kilku sekund. Szybko się ubrałam.  Włosy związałam w kucyka.  Z niechęcią zeszłam na dół.  Na stole stały różne potrawy, wina i takie duperele.  Chwila... czy tam jest marychuana?  Nie no błagam....
- O już jesteś.  Dwie minuty przed czasem. Weź z lodówki 6 piw i mi je przynieś. - 6 piwTo ile ich będzieKiwnęłam głową na tak by go nie wkurzyć.  Zrobiłam to co kazał.  *pukanie do drzwi*
- ja otworze a ty usiądź i czekaj na nas. Nie waż się uciekać. Nie uda ci się.  Chyba nie chcesz powtórki z wczoraj? - powiedział i skierował się do drzwi.  Usiadłam na sofie. Nie wiem czego się spodziewać.  Słyszę głośne śmiechy.
- ooo jaka ładna lana. Twoja? - powiedział wchodząc do salonu, jeden z trzech nieznajomych.  Byli tacy sami jak on. Mieli masę tatuaży na rękach,  ich brązowe włosy były postawione na żel. 
- Tak moja. Musiałem ją porwać.  Jest mi do czegoś potrzebana- przeszły mnie ciarki. Gadają jakbym była jakąś rzeczą. Już chciałam się odezwać,  ale mój "szef" spiorunował mnie wzrokiem wiec ta myśl jest niemożliwa do wykonania. 
- dobra jest? Już ją bzykałeś? Jeśli nie to ja z chęcią ją wydymam.  Jest cholernie gorąca i baardzo seksowana. - odezwał się drugi.  Wszyscy się zaśmiali. 
- nie, jeszcze nie.  Tylko ją dotknijcie to z tyłka wam nogi powyrywam.  Ona jest moja. - podnieśli dłonie do góry w geście obronnym.
- stary, luzik.  - usiedli koło mnie.
- Mała wstań na chwile- wykonałam jego polecenie. Szybko pociągnął mnie na swoje kolana. Super. Trzyma mnie jak jakieś malutkie dziecko
- masz tu siedzieć i być posłuszna. Inaczej czeka cię kara. -szepnął mi na ucho tak by nikt inny nie usłyszał.  Szczypnął mnie  w tyłek.  Podskoczyłam.  Wszystkie oczy skierowane były na  nas.  Uśmiechnęłam się ciepło. Wrócili do swojej pogawędki. 
- słyszysz Anne? - szybko pokiwałam  głową.
- Ej to jak palimy trawkę?  Strach rozdaj wszystkim.  - zdziwiłam się.  Czemu on nazwał 'szefa' Strach? 
- dobra. - Zobaczywszy moje zdezorientowanie szepnął
- tak. Nazywam się Strach. -zaśmiał się. Zamilkłam.  Po zrobieniu narkotyków rozdał każdemu po jednym.  Podpalili i się zaciągneli. Strach odwrócił mnie tak że byłam z nim w twarzą w twarz. Wypuścił Dym  wprost Na mnie. Zaksztusiłam się. On tylko się zaśmiał. 
- O zaczyna działać. - powiedział jeden z gości. Nie chce tu być.
- ym. Mogę pójść do pokoju? Chce mi się spać.  - spytałam. Na potwierdzenie tego ziewnęłam. 
- Tak.  Idź Mała. Ja tu jeszcze posiedzę.  -Pocałował mnie  w policzek i Puścił. Oki to było dziwne.
- pa. - pożegnałam się ze wszystkimi.
- narka Lala.  - odparli wszyscy. Zaczęli się śmiać. Ah te narkotyki. Stali się jakoś bardzo radośni.
Udałam się na górę.  Weszłam do pokoju. Jestem zbyt zmęczona by się kąpać,  wiec tylko się przebiorę. Słowo czynem się stało.  Położyłam się na łóżku.  Nie mogłam zasnąć.  W głowie męczyło mnie masę pytań.  Ciekawe czy ktoś w ogóle zauważył że zostałam  porwana.  Nagle ktoś wszedł do pokoju. Myślałam,  źe to Strach wiec nic nie zrobiłam.  Łóżko zagłębiło się pod dodatkowym ciężarem.  Ta osoba położyła mnie przytuliła.  Rękę wsadziła pod moją bluzkę.  Co on wyprawia?! Było czuć od niej narkotyki. Odwróciłam się.  To nie był Strach.... to był.. . 

Ciąg dalszy nastąpi
**********************************************************
Moim zdaniem rozdział taki sobie. Jak myślicie co będzie dalej?
PIĘĆ KOMENTARZY= KOLEJNY ROZDZIAŁ

niedziela, 18 stycznia 2015

Liebster Blog Award

Pytania:
Jaka jest lub była Twoja największa średnia w szkole ? W której klasie ?
Szczerze to nie wiem nawet xx

Jak spędzasz tegoroczne ferie ?

-Myślę, że z przyjaciółką gdzieś będziemy chodzić.  Może trochę u rodziny.  Na pewno będę siedziała na blogu i wymyślała Dla was kolejne rozdziały.  Wszystko na spontana.

Jak obchodziłeś/aś Sylwester 2014/2015 ?
-Spędziłam go z koleżankami i kolegą.  Była taka mini impreza. 

Jak długo działasz na blogspocie?
-O ile pamiętam to niecały miesiąc

Jaki jest twój największy sukces na swoim blogu?
-Sukces dla mnie to, że ktoś w ogóle to czyta i komentuje.  To wielka motywacja do dalszej pracy.

Do jakiej kategorii zaliczasz swojego bloga?
-Myślę,  że dramatu.

Jakie było twoje największe marzenie w dziecięcych latach?
-Być piosenkarką znaną na całym świecie.
Czy kiedykolwiek leciałeś samolotem?
-Nie.
Opisz siebie 3 słowami
-Bojaźliwa,  twórcza,  marzycielka.
Jesteś osobą, która w trudnych chwilach woli być sama, czy zwierzać się kilku osobom?
- Być sama.
Piosenka roku 2014 ?
- Bardzo kocham One Direction wiec wszystkie ich piosenki które były utworzone w roku 2014.

Dziękuję za nominacje :)

Część 11~ dedykacja dla Kasi

Obudziłam się, bo ktoś lekko szturchał moje ramię.  Leżałam na  podłodze.  Do głowy od razu przypłynęły wspomnienia z ostatniej doby.  Uniosłam głowę do góry.  Przed sobą zobaczyłam mojego  porywacza.  W jednej   ręce trzymał tace z jedzeniem, a w drugiej kubek z wodą.  Kucnął przy mnie. Podniosłam się do pozycji stojącej.  Boje się go.
- Przyniósłem ci posiłek. Od wczoraj nic nie jadłaś.  -oo troszczy się o mnie. A może to kolejna jego zagrywka, może chce wzbudzić we mnie zaufanie i potem mnie zabić. Nie nabiore się na to.
- nie jestem głodna.  - odparłam z drżącym głosem. 
- nie kłam Mała.  Jesteś głodna.  Widać to. - zbliżył jedzenie do mnie. Nie wytrzymałam.  Wszystko to co było  na tacy już znajdowało się na nim. Przestraszyłam się. Co jeśli coś mi zrobi? ! To był  tylko odruch.  Nie lubię jeśli ktoś wpycha mi jedzenie na siłę. 
- p..p...przepraszam. Nie chciałam.- wybełkotałam.   Popatrzyłam w jego oczy. Pociemniały.  Pięknie... On jest  nieprzewidywalny. Czemu jestem taka głupia i To zrobiłam? ! Widziałam,  że wszystko się w nim gotowało.  Szklankę, którą miał w ręce żucił na podłogę.  Wstał.  Przyparł mnie do ściany.  Złapał w jedną dłoń moje nadgarstki.  Nie Patrzyłam się na niego.  Za bardzo się boje. Może go to sprowokować jeszcze bardzie i będzie po mnie. Uniósł rękę. Zamachnął się. Z całej siły walnął mnie z otwartej dłoni w policzek.  Pod wpływem bólu głowa obróciła się w prawą stronę.  Upadłam na  ziemie.  Od razu złapałam się za pieknący policzek. Łzy napłynęły mi do oczu. Damski bokser.
-Nie.Masz.Prawa. Tak . Mnie. Traktować. - wysyczał przez zaciśnięte  zęby.  Wyszedł trzaskając drzwiami.
- nie wybacze ci tego co mi zrobiłeś- wyszeptałam do siebie. Po 5 minutach oddech wrócił do normalności.  Poszłam do łazienki która znajdowała się w "moim" pokoju.  Zapaliłam światło.  Zbliżyłam twarz do lustra. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie.  Pisknęłam.  Oczy całe popuchnięte od płaczu. Na dodatek jedno było sine. Pewnie od tego uderzenia. Włosy były skierowane w każde strony świata.  Skóra była biała jak ściana.  Nie poznawałam siebie. Spadłam tak nisko... Oparłam ręce o umywalkę. 
- co on ze mną robi. Wyglądam jak wrak człowieka,  jak zombie.  Tak nie może być. Odkręciłam wodę i przemyłam nią twarz. Wytarłam  mokre  ręce o ręcznik. Wzięłam szczotkę do włosów.
- trzeba coś z tym zrobić- powiedziałam.
- świruje.  Zaczynam gadać do siebie.  Aż tak jest ze mną źle.  -  zachichotałam. Kiedy włosy były już okiełznane poszłam do pokoju.  Z szafki wyjęłam bieliznę, jakąś czarną bluzkę i szare podarte spodnie. Znów wróciłam  do łazienki.  Prysznic. Rozebrałam się.  Weszłam do wanny i odkręciłam  zimną wodę. Dobrze mi zrobi. Zaczęłam namydlać ciało.  Relaks.  Chwila zapomnienia.  Spłukałam się. Nagle do pomieszczenia wchodzi. ...

Ciąg dalszy nastąpi

*****************************
Przepraszam.  Wiem. Nie za specjalny rozdział.  Pomogła mi go napisać moja koleżanka Kasia. 

CZTERY KOMENTARZE= KOLEJNY ROZDZIAŁ

sobota, 17 stycznia 2015

Cześć 10

Jestem w lesie. Jest środek nocy, na dodatek jest  ciemno i zimno. Uciekam.  Udało mi się.  Kiedy porywacz spał ukradkiem wymknęłam się niezauważona.  Jednak nie jestem taka słaba jak mi się wydaje. Biegnę jeszcze z 5 minut.  Droga.  Jestem uratowana!  W końcu wszystko się ułoży. Zacznę normalne życie.  Obiecuje, zmienię się na lepsze.  Nie będę już taką suką jak kiedyś.  Będę nowym, lepszym  człowiekiem.  Wbiegłam  na ulicę.  Jechał samochód.  Zaczęłam machać rękami.
- stój! ! Pomóż mi!!-krzyknęłam.  Samochód zachamował  z piskiem.
Podeszłam do okna kierowcy.
- Witaj Anne. Znowu się spotykamy- strach mnie sparaliżował.  To on. Jak mnie znalazł?! Przecież spał.  Wysiadł z auta.  Nie poruszyłam się. Stałam jak kamień.  Ani drgnęłam.  Złapał mnie za ramię.  Z kieszeni wyciągnął pistolet.  Oczy momentalnie zaszły łzami.  Przyłożył mi go do głowy.
- musze cie zabić,  bo stwarzasz mi tylko same problemy.  -Palec położył na spust.  Strzał i paraliżujący ból.

Gwałtownie Wstałam.   To  tylko sen. Bardzo straszny sen.  Cała jestem spocona.  W kącikach  zbierały się łzy. Nagle ktoś z hukiem otworzył drzwi.   Przeraziłam się.   Postać podbiegła do mnie. To on
- zostaw mnie!! Nie zbliżaj się . - panikowałam.
- słyszałem krzyki.  Dobiegły z twojego pokoju.  Myślałem,  że coś ci  się stało.  - odpowiedział.   Podbiegłam do kąta.  Tak strasznie się bałam.  Łzy zaczęły spływać ciurkiem po policzkach.   Kątem oka zobaczyłam,  że ktoś siada koło mnie. Poczułam dłoń na ramieniu.  Mięśnie momentalnie się napięły. On jest taki straszny i nieprzewidywalny.  Odsunęłam się.
- nie uciekaj ode mnie, bo i tak to nic nie da. - odpowiedział spokojnie. 
- proszę zostaw mnie... chce być sama- nadal nie pozbierałam się po śnie i po zdarzeniu z dzisiejszego dnia. Posłuchał mnie. Wypuścił głośno powietrze i odszedł. 

OCZAMI STRACHA
Usłyszałem krzyki z  pokoju małej Anne. Myślałem,  że  została porwana.   Wbiegłem  do pokoju.  Zobaczyłem  ją całą spoconą i ciężko oddychała.  Zaczęła płakać.  Podbiegła i usiadła w kącie.   Kamień spadł mi z serca. Nic jej nie jest.  Szybkim krokiem podążyłem do Małej.  Zaczęła Gadać bym odszedł.  Nie chciałem się kłócić i zrobiłem to. Zamknąłem drzwi na klucz. Ciekawe co wywołało u niej taki nagły krzyk. 

OCZAMI ANNE
Nigdy się stąd nie wydostane.  Będę tu dopóki mnie nie zabije. Czasami myślę, że  to bedzie najlepszy dzień mojego życia... dzień śmierci.   Wyobrażam sobie mój pogrzeb. Nikt pewnie nie będzie się przejmować moją śmiercią.  Spieprzyłam wszystko na całelj linni. Moja trumna byłaby biała z czerwonymi kwiatkami.  Ludzie pewnie będą się cieszyć, że już mnie nie ma. Nie będę im przeszkadzać. 

Ciąg dalszy nastąpi...
*****************************************
Wiem rozdział nie za specjalny, bo pisany na szybko. Mam nadzieje że chodź trochę wam się spodoba. Liczę na komentarze

CZTERY KOMENTARZE= CIĄG DALSZY

czwartek, 15 stycznia 2015

Część 9

POJAWIĄ SIĘ SCENY +18. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
***************
Podwinął moją bluzkę tak że widać było stanik.  Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.   Patrzył na mnie z pożądaniem.  Przeraziłam sie. Próbowałam coś  wykrzyczeć, lecz materiał na  ustach nie pozwalał mi  na to. Było tylko słychać 'buczenie'.  Przeszły mnie lodowate ciarki.  Nagle jego usta wylądowały na moim ramieniu.  Zaczął go całować. Nie. Proszę.  Nie.Niech on tego nie robi. Czemu wszystkie problemy są dla mnie? ! Czasami ja myślę że Bóg mnie nie lubi i zrobi wszystko bym się poddała.  Udało mu się. Już dawno to zrobiłam. Pocałunkami zjeżdżał coraz niżej.  Próbowałam się wyrwać,  lecz on tylko zmocnił uścisk na moich nadgarstkach.  Bolało strasznie,  ale nie tak bardzo jak ból psychiczny.  Popatrzył na mnie z pod byka.  Oczy miał jaśniejsze,  ale nadal czarne. Puścił moją rękę po to by złapać ją w drugą.  Swoją wolną ręką zjechał wzdłuż mojego ciała.
- podoba ci się słonko?  - wymruczał podczas pocałunków na moim brzuchu.
- odpowiedz- zniecierpliwił się, bo nie dostał odpowiedzi.
- kiwnij głową na "tak" lub "nie". Wiec podoba ci się to?- warknął. Szybko kiwnęłam głową na "nie".
- A mi tak. Zobaczysz z czasem polubisz to- powiedział.   Nie, nigdy tego nie polubię. To jest obrzydliwe.
Złapał mnie za pierś. Wzdrygnęłam się. Proszę nie rób mi tego.... zaczął ją masować.  Nie jest to przyjemne, bo robił to z agresją. Po kilku minutach zjechał na moje krocze.
Próbowałam krzyczeć,  wyrywać się. Moje starania poszły na marne. Jest za silny. Jestem taka głupia.  Czemu poszłam do tego centrum? ! Czemu szłam do domu tak późno ? ! Czemu nie zorientowałam się,  że ktoś mnie Kurwa śledzi? ! Jaka ja głupia. Nigdy sobie tego nie wybacze. Teraz jeszcze bardziej cierpię.  Złapał mnie tam gdzie nie powinien.  Nie przestawał mnie całować.   Czuje do siebie wstręt, obrzydzenie. Odwiązał  materiał z moich ust.  Gwałtownie Wbił się w moje. Nie oddałam pocałunku.  Polizał moją dolną warge tym prosząc o  pozwolenie na wtargnięcie do moich ust. Kręciłam głową na wszystkie strony.  Poczułam, że łapie mnie za krocze. Był brutalny. Pisałam. On wykorzystując sytuacje wkradł się do moich ust. Nie miam wyboru . Oddałam pocałunek. Moje oczy zaczęły jeszcze więcej produkować łzy.  Moje policzki były całe mokre i czerwone od płaczu.  Zaczął pocierać swoim kroczem o moje.  To takie obrzydliwe.  Po kilku minutach Puścił moje nadgarstki. Szybko go odepchnęłam.   Spadłam z łóżka. Poczołgałam się jak najdalej od niego. Trzęsącymi się dłońmi rozwiązałam sznury na moich kończynach. Nogi wzięłam pod brodę. Kołysałam się płacząc.  Czuje się okropnie.  On mnie molestował.  Jednak to prawda, że historia lubi się powtarzać.... Nie chce już żyć.  Chce umrzeć.  Tylko cierpię.  Cała drżałam. Podszedł do mnie. Ciało momentalnie się napieło.  Odsunęłam się od niego. Wziął mnie na ręce. Próbowałam się uwolnić, ale byłam wyczerpana.  Wyszliśmy z pokoju.  Zaniósł mnie do "mojego królestwa". Położył na łóżku. Delikatnie cmoknął moj mokry policzek i odszedł.  Usłyszałam tylko kliknięcie.  Oznacza to, że zamknął drzwi na klucz.  Pogrążyłam się w smutku.  Nienawidze całej siebie. Nie wiem kiedy zasnęłam...

OCZAMI STRACHA
Dałem Małej małą nauczkę.  To co robiłem  to było nic z tym na co mnie stać.  Musze przyznać nieźle całuje. Myślę,  że to ją oduczy pyskowania, bicia, przezywania i uciekania.  Ma wiedzieć, że ja w tym domu żądze.
Lubie być dominantem.  Udałem się do łazienki. Wziąłem zimny, orzeźwiający prysznic. W samym ręczniku poczłapałem do mojego pokoju. Założyłem moje dresy i pierwszą lepszą koszulkę.  Jak ta dziewczyna mnie podnieca. Nawet nie wiecie jak. Ugg.  Gdybym mógł to bym ją teraz porządnie bzykał,  lecz chciałem ją  tylko lekko nastraszyć.  Kiedy jej to robiłem płakała. Miałem na to wywalone.  Na płacz mnie nie weźmie.   Myślałem jeszcze tak kilka minut. Nie  wiem kiedy zasnąłem.

Ciąg dalszy nastąpi
****************************************************************************************************
Z tego powodu,  że były 2 komentarze oto i rozdział.  Myślę, że się spodobał.

Trzy komentarze = kolejna część

środa, 14 stycznia 2015

Część 8

OCZAMI STRACHA
Musze ją jak najszybciej znaleźć. Borze jak oni się dowiedzą, że mała jest na wolności na dodatek sama, wykorzystają moment i będę miał przesrane. Nie wiem jakim cudem dowiedzieli się o niej. Przecież byłem ostrożny.  Wszystko legło w gruzach. Myśl. Myśl.  Gdybyś był na jej miejscu gdzie byś poszedł?  Las!! Musi tak być.  Daleko nie doszła, bo  ma około 15 kilometrów.  Ja jestem samochodem wiec ją znajdę. Szybko wsiadłem do pojazdu i z piskiem opon odjechałem.  Przez szybę zobaczyłem ślady butów.  Muszą być jej. Uważnie jechałem,  patrząc na drogę by nie zgubić 'tropu'. Po 10 minutach jazdy zobaczyłem Ją.  Leżała na ziemi i ...płakała? Szybko wysiadłem z  auta. Jak mnie rozpoznała, przeraziła się.  Wyglądała jakby  zobaczyła ducha. Szybko wstała.

OCZAMI ANNE
Jak?! Jak on mnie znalazł? ! To nie może być prawda. To sen. Obudze sie w moim łóżku i zacznę się śmiać z mojej chorej wyobraźni.  Uszczypałam się. Nie... to nie jest sen.!!
- nie podchodź!  Słyszysz!  Zostaw mnie! Mam już dość.  Za dużo jak dla mnie. Zostaw mnie słyszysz... - upadłam. Nie mam już siły na to. Wojna przegrana. Czekam tylko na śmierć.  Upokorzyłam się, ale w tym momencie mnie to nie obchodzi. Mam na wszystko juz wywalone.
Słyszę kroki. Podchodzi do mnie. Moje mięśnie momentalnie się napinają pod wpływem jego dotyku.  Czuje do niego obrzydzenie.  Nie wiadomo czy dziś kogoś nie zabił.
- nie dotykaj mnie- wyszeptałam odsuwając się od niego.  Gardzę takimi ludźmi jak on. Zamieniają kogoś życie w piekło.  Myślą,  że gorzej już nie może być.. a jednak proszę, może. Oto dowód.  Ja.
- nie histeryzuj mała. Zabieram cie do domu. - wypowiadając to wziął mnie na ręce jak pannę młodą. Szarpałam, kopałam ale to na nic. Czy on jest ze stali?! Nic nie czuje?! Ja Chciałabym  nie odczuwać  bólu.  Byłoby  o wiele prościej. ..
- Mała nie szarp się bo cię opuszczę- wysyczał przez zęby.
- żeby było jasno teraz zmieniłaś swoje życie w piekło za ucieczkę.  Ukarze cie porządnie jak wrócimy do domu.  - jego humor diametralnie się zmienia. Najpierw jest miły a potem  zmienia się w bestie.  Powinni dać do niego jakąś instrukcje do cholery.
-zostaw mnie- histeryzowałam.  boje się go. Jest nieprzewidywalny.  Nie wiadomo co mu do łba strzeli. A jeśli to zrobi?! Nie. Nie mogę przeżyć tego znowu. Ja nie dam rady.... Siłą wcisnął mnie na miejsce pasażera.  Okrążył samochód i wsiadł.  Odpalił silnik.  Zamknął drzwi tak bym nie mogła wyjść.  Debil. Popatrzyłam na niego ze łzami w oczach.  Jechaliśmy do domu od którego chciałam się uwolnić.  nie udało mi się. Jestem za słaba.
- co tak się patrzysz moja księżniczko?
- nie jestem  twoją księżniczką. Nie jestem rzeczą, by być czyjaś!!- uniósłam głos.
- dziewczyny są po to by je ruchać.  Tylko do robienia loda się nadają- powiedział z cwaniackim uśmiechem.  Jaki on jest bezczelny!
- jesteś zboczeńcem kurwa- powiedziałam.
- kotku każdy w sobie ma coś zboczonego. - wybuchnął śmiechem. Tego  juz jest za wiele.  Uniosłam rękę.  Zamachęłam się.  Zatrzymała się kilka milimetrów od jego policzka. Złapał ją.
- nie pozwalaj se Kurwa ! Nie zapominaj że to ja jestem dowódcą mała suko!- wykrzyczał. Jesteśmy już pod domem. Gwałtownie zachamował.  Wyszedł z samochodu.  Pociągnęłam za klamkę.   Drzwi ani drgną.  Cholera. Po kilku sekundach odblokował je. Szarpłą mnie za rękę.  O mało co nie upadłam.  Wbił swoje palce w moje ramię.
- puść mnie zboczeńcu! !- próbowałam się uwolnić.  Tylko jeszcze mocniej się uszczelnił uchwyt. Popatrzyłam w jego oczy.  Są czarne jak węgiel.  Niedobrze.  Przęknełam głośno ślinę.  Bardzo niedobrze.   On jest nie obliczany.   Nasze oczy się spotkały.  Przeszły po moim ciele lodowate ciarki. Mój strach wzrastał z każdą sekundą.  Barierę którą robiłam przez kilka lat znikła.  Zniszczył ją. Od tak.   Otworzył drzwi kopniakiem.  Nie przejmując sobie głowy zdejmowaniem butów pociągnął mnie w stronę schodów.
- teraz się doigrałaś.  Po  pierwsze  za ucieczkę,  po drugie za nieposłuszeństwo, po trzecie za próbę walnięcia mnie w twarz, po czwarte za przezywanie mnie.  Złamałaś tyle reguł, które są w tym domu.  Nie pozwolę na takie traktowanie.  - był coraz bardziej wkurzony.  Otworzył drzwi do pomieszczenia.  Byłam w nim pierwszy raz. Chyba to jego pokój.  Na środku stało wielkie łóżko.  Koło niego półka nocna.  Na niej stała mała lampka.  Nie daleko  znajdowała się ogromna, czarna szafa. Ściany są tego samego koloru.  Popchnął mnie  na łóżko.  Zamknął drzwi na klucz.  Nie dobrze.  Nie mam gdzie uciec.  Łazienki nie ma. Okno zakratowane.  Drzwi zamknięte.  Niech ten koszmar się skończy.  W mgnieniu oka znalazł się nade mną.  Powtarza się historia.  Jego oczy nie zmieniły koloru.  Podniósł się.  Podszedł do szafy. Wyciągnął sznury.  Przeraziłam się. Podbiegłam do drzwi.  Zaczęłam je szarpać.  Ani drgnęły.  Nie!!! Znowu żucił mnie na łóżko.  Leżałam na plecach. Związał moje nogi.  Musze się przyznać nie było to łatwe, bo nie dawałam za wygraną.
Zaczęłam krzyczeć.
- zostaw mnie!!! Odsuń się ode mnie Wypuść Mnie !! Chce do domu- w moich oczach pojawiły się łzy.
- nie!! - warknął.  Zdjął swoją koszulkę.  Moje oczy szeroko się otworzyły.  Tętno przyspieszyło. Uniósł moją głowę i zatkał usta bluzką.  Następnie złapał moje nadgarstki.  Nie mogłam się ruszyć.  Proszę niech to się skończy. ....

Ciąg dalszy nastąpi
**************************************
Myślę,  że ta część się spodobała.
Dwa komentarze= koleja cześć.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Urodziny Zayn'a

Dziś nasz Zayn ma 22 urodziny. Starzeje nam się chłopaczek. Jak ten czas szybko leci. Boziu. Wydaje mi się, że kilka dni temu poszedł na kasting a minęło już dobre pare lat.
Zayn wiem że tego nie przeczytasz, ale trudno. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Byś odnosił jak największe sukcesy ( w raz z chłopakami) w karierze muzycznej. Byś kochał z całego serca i byś był też tak samo kochany. By w twoim serduszku były tylko uczucia takie jak : szczęście, radość, miłość ! By nie było miejsca na :smutek, ból i pustke. Życzę Ci też duuużo zdrowia, bo ostanio coś jest z tobą nie tak.
Pamiętaj kochamy Cię.

niedziela, 11 stycznia 2015

Cześć 7

Założyłam gumowe rękawice.  Wzięłam wiadro z wodą, scierke i płyn do mycia Podłogi. Czyli mam tylko umyć wszystkie kafelki w domu.   Szybko się z tym uwine.  Tylko zaraz... gdzie jest mop... Kurwa.  Specjalnie dał mi szmatke by mi to dłużej zajęło.  Debil. Nie mam wyboru.  Zabieram się za sprzątanie jeeej.  Też czujecie ten sarkazm?  Tak ją wypoleruje że sie wywali. Pierwsza poszła kuchnia.  Rozejrzałam sie. nie jest taka wielka jak przypuszczałam.  Zaprojektowana jest bardzo ładnie. Zbliżyłam się lodówki,  Wyjęłam ser, masło i pomidor.  Z chlebaka wyciągnęła chleb. Zrobiłam sobie kanapkę.  Borze jaka ja głodna byłam. Dobra koniec z dobrocią.  Czas za sprzątanie.  Uwinęłam się z nią w 15 minut. Następnie poszła łazienka i kibel.  Obie zajęły mi 30 minut.  Dalej lecimy.  Weszłam po schodach.  Skręciłam w prawo. Znajduje tu się  z 10 pokoi. Po jaką cholere mu tyle? ! Pierwszy był chyba jego gabinet.  Drzwi były otwarte wiec Weszłam. Nie obchodziło mnie czy się potem biedzie wydzierać. Dał jasno do zrozumienia, że mam CAŁY dom posprzątać.  A jeśli się nie mylę to do całości należy też jego gabinet.  Zanim zajmę się sprzątaniem trochę tu poszperam.  Na biurku była sterta dokumentów.  Wiem, że nie powinnam zaglądać,  ale co mi szkodzi? Nie dowie się o tym. Wzięłam pierwszą lepszą karteczke. Było tam napisane" Marychuana dla Chudego- 3 gramy" druga " Amfetamina dla Stacha- 4 gramy". Co do cholery?! Kolejna karteczka "26 Września napad z bronią na gang...."  Czyli to dzisiaj.Dalej nie mogłam już czytać.  On...on jest terrorystą.  Borze. Co za popaprany człowiek.  Musze się od niego uwolnić jak najszybciej.  Szybko zbiegłam na dół.  Zdjęłam rękawiczki.  Szarpnałazam drzwi. Nic. Ani drgnął.  Kurwa. Szybko pobiegłam do łazienki ( w tym domu są 2 wiec wybrałam tą na dole, bo była bliżej) oby miał tam spinki bo włosów.  Jest! !! Ma!!!. Teraz nie obchodzi mnie to jak one tam się znalazły.  Teraz jest najważniejsze by się stąd wydostać.  By być wolna. Poszperałam w zamku. Słyszę kliknięcie.  Uff. Udało mi się je otworzyć.  Szybko zaczęłam zakładać buty i migiem pobiegłam w prawą stronę.  Tam był las. Wątpię w to, że mnie w nim znajdzie.  Jest ciemno.  Nie wiem która  jest godzina bo zabrał mi telefon. Zegarka nie noszę. Biegłam już chyba z 10 minut. Nie mam siły.  Musze odpocząć.  Usiadłam pod wielkim drzewem.  Ciśnienie miałam podwyższone.  Bałam się że mnie znajdzie,  że wpadnie w furie jak zorientuje się że mnie nie ma. Musze biec. Nie mogę tak siedzieć, ale juz nie mam siły.  Najwyżej będę szła.  Lepsze to niż nic.

OCZAMI STRACHA
Wracam z misji.  Udała się.  Połowa gangu już jest martwa. Ciekaw jestem czy Mała Anne  uwinęła się z robotą.  Myślę,  że to ją oduczy samookaleczania i kopania chłopaka tam gdzie słońce nie dociera.  Jestem juz pod domem. Wyjmuje klucze.  Zaraz... drzwi są otwarte a je zamknąłem.  Co do cholery?! Szybko Wbiegłem do domu.
-Anne! !!! Jesteś? ! - odpowiedziała mi cisza.
- Mała to nie jest zabawne. Nie czas na chowanego.  Wychodź.  Wbiegłem na górę.  Mój gabinet. Drzwi są otwarte. Nie możliwe! Niech tylko okaże się,  że czytała moje dokumenty to dostanie.  Kartki leżały na podłodze. To oznacza jedno. Dowiedziała się jak ja pracuje. Nie daruje jej!! Powiedziałem,  że ma nie uciekać.  A ta suka to zrobiła.  Teraz wiem,musze ją bardziej karać i od tego momentu zabierać ją wszędzie gdzie idę lub zostawiać ją z moim kolegą ewentualnie z ochroniarzem.

Ciąg dalszy nastąpi
****
Mam nadzieje że się podoba. Przepraszam za błędy.  Liczę na komentarze