sobota, 31 stycznia 2015
Część 16
-Trzeba wstawać Anne- powiedziałam sama do siebie. Zeszłam na dół. To co tam zobaczyłam, zdziwiło mnie. Na stole stały dwa talerze a na nich danie, które widze pierwszy raz w życiu. Przy piekarniku stał Strach szczerząc się.
- zamknij usta, bo zaraz się obślinisz- powiedział. ha ha ale śmieszne.
-no Mała Anne siadaj. Zrobiłem to dla nas.- niepewnie usiadłam na krześle. Dla pewności przesunęłam się na drugi koniec stołu. oby jak najdalej od niego.
- nie bój się. Jak na razie jesteś grzeczna więc nie mam podstaw by cię ukarać. Chodź tu do mnie-powiedział zasiadając do stołu. -nie poruszyłam się
- No dalej- nadal nic. Wstał. Złapał za poręcz od krzesła i przyciągnął go do swojego.
-Od razu lepiej. -cała się napięłam. Po tym co się wydarzyło przez te kilka dni nienawidzę już chłopaków. Znów chciałam się oddalić, lecz on to przeczuwając wyszeptał
- nie igraj ze mną. Dziś chcę miło spędzić dzień więc z łaski swojej wysłuchaj chodź raz o co cie prosze-o przytulny jak baranek.
-dobra niech ci będzie. Nie myśl sobie, że robię to dla ciebie bo mnie o to poprosiłeś. Mam zamiar dziś też spędzić miło dzień, o ile się da.
-Grzeczna dziewczynka- już chciałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził
- daruj sobie z dogryzaniem.- sapnęłam niezadowolona.Uśmiechnął się trunfalnie. I co się szczerzysz popaprańcu?! Przysunęłam do siebie talerz z jedzeniem. Spojrzałam na to z niepewnością.A jeśli mnie zatruje?
- no jedz. Nie zatrujesz się. Jesteś mi potrzebna żywa a nie martwa.
-ale pocieszenie
-wiem-podniosłam z wahaniem widelec.
- no jedz albo zacznę cie karmić.
- nie. Umiem sama.- jedząc panowała całkowita cisza i to mnie irytowało.
-sam to zrobiłeś?- muszę przyznać, nieźle gotuje.
-tak. Kiedyś mama mnie nauczyła gotować.- wziął mój pusty talerz i włożył do zmywarki.
-dziękuje- powiedziałam
-umm. Mam proźbę. Mogłabym wyjść dziś na powietrze? Już mi się nudzi siedzieć cały czas w domu?-spytałam z nadzieją.
-tak tylko pod dwoma warunkami. - jęknęłam.
-Jakimi?
- Pierwszy to : muszę być z tobą a drugi to że jak mówię, że już musimy iść to bez żadnego sprzeciwu. Zrozumiano?
-tak!- wykrzyczałam. Byłam szczęśliwa. może jak mu się podliże to mnie wypuści
******************************************************************
Przepraszam, że tak długo czekaliście i że jest tak krótki. Mam nadzieje że się spodobał.
dziesięć komentarzy= ciąg dalszy
wtorek, 27 stycznia 2015
CZĘŚĆ 15
Obudziły mnie szmery. Leżałam na łóżku. Gdy oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłam postać siedzącą przy ścianie. Wpatruje się we mnie. Przeraziłam się.
-Moja Mała Anne. Tyle cię szukałem. Kiedy byłem blisko, ty uciekałaś jak najdalej. 5 Lat zajęło mi, by cię odnaleść- znam ten głos. To... tata!
- co ty tu robisz?! Jak mnie znalazłeś?Prosze pomóż mi uciec. Błagam. Pamiętasz? Kiedy byłam mała obiecałeś, że nic mi sie nie stanie, że nikt mnie nie skrzywdzi. Teraz bardzo cierpie. Nie wytrzymam tu. Chcę być z tobą. Wszystko ci wybacze. Zaczniemy życie od nowa. Będzie jak dawniej. Prosze zabierz mnie stąd- powiedziałam ze łzami w oczch.
-Jesteś tak naiwna , głupia. Stwarzasz same problemy. Wiesz, że ten który cię porwał chce mojej śmierci?! Posługuje się tobą, by mnie zabić. Nie pozwole na to. -powiedział podchodząc do mnie.
-Tato co ty mówisz?! To po co mnie szukałeś?!?-wybuchłam płaczem.
-To co słyszysz Mała Anne. Twój czas nadchodzi. To są twoje ostatnie minuty życia. Może chcesz mi coś powiedzieć- nie wierze, że mój papa tak do mnie mówi. Czy on wie, że mnie bardzo rani ?!
- Proszę cię uratuj mnie , nie rób mi krzywdy! obiecałeś!!!!!
-Mała obiecanki cacanki. Chcesz coś powiedzieć zanim cię zabije?- odparł wyjmując ze spodni broń.Chcesz wiedzieć to prosze bardzo! Umre ze świadomością, że ci wszystko wygarnęłam.
- Tak! Jesteś chamem i dupkiem. Żaden ojciec tak nie postępuje!!!!!!! Nienawidze cię!! To wszystko przez ciebie! Przez ciebie mama odeszła! Myślisz, że nie wiedziałyśmy o twoich wszystkich zdradach?! Wierzyłam, że się opamiętasz. Odbudujesz to wszystko, ale się myliłam. Tacy bydlacy jak ty nie mają serca!!!! Przez ciebie nikt mnie nie lubił w szkole. Przez ciebie zostawałam upokarzana, wyzywana, wyśmiewana. Nikt nie chciał sie ze mną kolegować bo jesteś pierdoloną gliną!!!!!! Uciekałam, bo cie nienawidze. Wszystko co mi się przytrafiło to była twoja wina!!!!!!!!!!! Nienawidze cię. Mam nadzieje, że zdechniesz-powiedziałam histeryzując.
- No córcia postarałaś się, lecz to twój koniec. Nie chce umierać przez taką gówniare jak ty- wycelował we mnie pistoletem. Tchórz!!
*pach*
Poczułam wielki ból w brzuchu. Złapałam się za niego. Zaczęła lecieć krew.
-Żegnaj Mała Anne-powiedział i wyszedł. Czuję się co raz bardziej senna, aż moje powieki zamknęły się...... na zawsze.
Szybko wstałam. Zachłysnęłam się powietrzem. Łzy pojawiły się w moich oczach. Strach opętał moje ciało.
-Boże Mała nic ci nie jest. -zobaczyłam koło mnie mojego porywacza.
-Krzyczałaś. -powiedział
- Ś...ś...śniło m..mi s..się- nie mogłam powiedzieć całego zdania.
-Ciii to tylko sen. Jesteś bezpieczna. Nie pozwole by ktoś cię zranił, chyba że będę to ja.-Powiedział. Rozglądałam się po pokoju. Nikogo nie było.
-m...mogę sie do ciebie p..przy...tulić?-spytałam.
- Nie. Idź spać.- obróciłam się do niego plecami. Próbowałam wynormować oddech. Po 5 minutach poczułam, że ktoś mnie przytula i przyciąga do siebie. Uśmiechnęłam się. Chyba ma serce. Malutko, ale ma.
Nie mogę zasnąć. Boje się, że sen powróci. Do mojej głowy przypłynęły pytania.
Czy ktoś zobaczył, że zniknęłam? Może się cieszą, że mnie nie ma. Co bym robiła gdybym nie została porwana? Jak by wygladało moje życie, gdyby tata mnie i mame na prawdę kochał? Czemu musiał zostać policjantem? Co robi teraz będzie? Czy długo to jeszcze będzie trwać? Czy sen się sprawdzi? Mam nadzieję, że nie... Mimo starań oczy się zamknęły i wstąpiłam w świat Morfeusza.
niedziela, 25 stycznia 2015
Część 14
Zobaczyłem ją trzymającą w jednej ręcę kawałek szkła. Była cała zapłakana. Trzęsła się.
OCZAMI ANNE
Muszę coś zrobić. Ja już nie wytrzymam. Poszłam do łazienki kiedy on wyszedł z domu z trupem. Przejrzałam się w lustrze. To co zobaczyłam, przeraziło mnie. Włosy całe potargane, oczy napuchnięte od łez, nadgarski były czerwone i na dodatek bardzo piekły. Muszę coś zrobić. Z całej siły, którą w sobie zebrałam, rozbiłam lustro. Rozbiło się na milion malutkich kawałeczków. Poczułam ból. W dłoń wbiły się kawałki szkła. Z ran zaczęła sączyć się krew. Syknęłam. Schylliłam się po więszy kawałek. Popatrzyłam na niego.
-jesteś moim jedynym ratunkiem, by ten koszmar, który trwa przez całe moje życie się wreszcie skończył- szepnęłam do siebie. Poszłam do "swojego" pokoju. W głowie roiło się od masy wspomnień
*WPOSMNIENIE*
-Tatusiu chodź tam!!-krzyczałam, bo zobaczyłam klauna.
-Oh Moja Mała Anne. No Dobrze. Jak chcesz to zgoda. Chodź na rączki
-Jej!!!- wskoczyłam na tate i ruszyliśmy w wybranym przeze mnie kierunku.
-Klaun! Tatuś to klaun. Ma czerwony nosek i wieeelkie buty.- powiedziałam. Byłam bardzo szczęśliwa.
-oh córeczko tak bardzo cię kocham- roześmiał się. Biegałam w koło klauna i tatusia. Nie mogłam przestać się brechtać tak samo jak wszyscy patrzący na tą komiczną sytuacje. I nagle się wywaliłam.
-Tatuś auć!! Ja mam kuku. Patrz na kolano. Tu jest dziura!!!!-zaczęłam panikować.
- Mała Anne kochanie, do wesela się zagoi. -Uniusł mnie i posadził do siebie na kolana.
-Obiecujesz papo?-mała dziewczynka spytała się, przestając płakać.
-Obiecuję księżniczko. Nigdy nie pozwole, by tobie coś się stało. Nigdy cię Mała nie zostawie. Obiecuje- odpowiedział z troską w oczach.
-Skoro tak tatusiu to trzymam cię za słowo.- pocałowałam go w policzek i pobiegłam.
*KONIEC WSPOMNIENIA*
Obiecał... obiecał, że mnie nie zostawi, że nie pozwoli by mi coś się stało. Teraz wiem. Obietnice to puste słowa. Nienawidzę go za to. Kiedyś byliśmy tacy szczęśliwi, a teraz to najgorszy horror. Czemu nie może być tak jak kiedyś?! Chce być w końcu chodź trochę szczęśliwa. Fala łez wylała się z moich oczu. Nienawidzę obietnic, nienawidzę siebie, nienawidze życia, nienawidzę świata.
Mam już tego dość. To moja szansa, by nic nie czuć i być wolna.Nagle ktoś wchodzi do pokoju. To Strach. Jak zobaczył co chcę zrobić zastygł. Jestem okropna i niepotrzebna. Robię same problemy.
-Mała odłóż to- powiedział. Anne nie słuchaj go. Chodź raz zrób coś dla siebie. Pomyśl jak to zrobisz, koszmar minie.
-Zostaw mnie-Zrób to. Tylko kilka cięć dzieli cię od raju
-Anne odłóż to słyszysz?!- odpowiedział z lekko uniesionym głosem.Zrób to! Jesteś niepotrzebna! Nikt cię nie kocha. NIKT
-Nie!! Mam tego dość. Ja nie wytrzymuje. Rozumiesz ?! jestem słaba, niepotrzebna, każdemu przeszkadzam-Każdy czeka tylko na twoją śmierć.
-Mała odłóż to a obiecuje, że nie zostaniesz ukarana-NIE SŁUCHAJ GO!! ON JEST TAK JAK TWÓJ OJCIEC. OBIECUJE A POTEM NIE DOTRZYMUJE SŁOWA. On też obiecywał.....
- Nie jestem Mała!!!!!! Nie mów tak na mnie!!! Nie obiecuj,!!!!! Jesteś taki jak on!-wykrzyczałam.zrób to teraz. Jesteś śmieciem. Robisz same problemy. Głupia, tępa, gruba, brzydka, naiwna, ślepa. Tak to ty!
-Jak kto?- spytał. Jak ta osoba , która najbardziej mnie w życiu zraniła i oszukała.
-Jak mój ojciec!!!!!!!!- Zrób to słyszysz?! Jesteś DZIWKĄ!! Każdy cię tylko obmacuje!!!!!!!
-Odłóż to!-wykrzyczał widząc, że ostrze dotyka mojego lewego nadgarska. TAK! Wbij to. Przejedź po nim!
-jestem dziwką i tylko każdemu przeszkadzam-szepnęłam sama do siebie. Upadłam na kolana. Strach podbiegł do mnie i ukucnął. Z moich napuchniętych oczu nadal leciały słone łzy. Wyrwał mi kawałek szkła. Straciłaś jedyną szanse na szczęście dziwko.
-Oddaj to- histeryzowałam. Próbowałam mu wyrwać.
-Nie!!!!! Coś ty chciała najlepszego zrobić Mała- odparł.
- Nie. Jestem . Mała- zaczęłam bić go po klatce piersiowej. Ani drgnął.
-Uspokój się- złapał mnie za dłonie.
-c..co to jest?! wysyczał.Brawo debilko!
- t..t..to nic- odparłam przestraszona. To co zrobił bardzo mnie zdziwiło. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała.
On mnie przytulił. Jego humor jest bardzo zmienny.
-Co ty robisz?
-ciiii Mała, uspokój się. Dziś ci nic nie zrobie, nie zostaniesz za to ukarana. Zrobię wyjątek- to jeszcze dziwniejsze... ja się w niego wtuliłam. Głowę położyłam na jego klatce piersiowej. Serce biło spokojnie to oznacza, że nie był zły za to co próbowałam zrobić.
-Proszę cię nie rób tego więcej, bo już ci tego nie popuszcze- wyczułam w jego głosie rozbawienie.
-Tak jest kapitanie- nie wiem czemu ale naszła mnie ochota na żarty. Przez chwilę zapomniałam, że zostałam uprowadzona.
-jesteś Moją Małą Anne- wyszeptał mi do ucha. Zaczął nas kołysać. Oczy stawały się co raz to cięższe. Zasnęłam na jego kolanach....
**************************************************************************************************************
Myślę,że wam się podoba ta część :)
DZIESIĘĆ KOMENTARZY= CIĄG DALSZY
czwartek, 22 stycznia 2015
Część 13
- Powiedziałem chyba jasno, że nikt ma prawa jej nie dotykać!!! - wydarł się. Jeszcze bardziej się Przestraszyłam. Popatrzyłam na nich. Widać było że był bardzo wkurzony. Drugiego to tylko rozbawiło. - stary spokojnie. To tylko jakaś dziwka. Dziewczyny są tylko po to by je się bzykać sam tak mówiłeś- Auć.
wtorek, 20 stycznia 2015
Cześć 12
Do pomieszczenia wchodzi... on. Porywacz. Szybko zakryłam nagie ciało rękami.
- co ty robisz?! - wypiszczałam. Kto normalny wchodzi komuś do łazienki? I to bez pukania.
-nie widzisz? Stoję tu i się patrze na ciebie. Swoją drogą masz bardzo sexsowne ciało. Ono prosi bym cie dotknął. -powiedział z chrypką w głosie. Zamurowało mnie.
-Wyjdź stąd. Chce się ubrać. Nie możesz wchodzić gdy ja korzystam z kąpieli.
-oj Mała. To jest mój dom wiec mogę robić co chce, kiedy chce i Z kim chce. Ty tu nie masz nic do powiedzenia. To ja decyduje o wszystkim. Ty masz się podporządkować regułom. Jasne?- powiedział z cwaniackim uśmiechem. Nie wyjdzie stąd. Musze coś wykombinować by już mnie nie widział nagą... ręcznik! Tylko by go wziąść musze wyciągnąć jedną rękę a to się równa że będę musiała osłonić jedne intymne miejsce. Nie mam wyboru. Szybko złapałam ręcznik prawą ręką, którą osłaniałam piersi. W mgnieniu oka owinęłam się nim.
- proszę cię wyjdź z łazienki jak i z pokoju. Chce się ubrać. Zrobię wszystko tylko idź sobie.- powiedziałam. W jego oczach zapaliły się iskierki. Głośno przęknełam ślinę.
- wszystko? Dobrze. Ładnie się umiesz. Za 10 minut widzę cie na dole w salonie. Będziemy mieli gości. - odpowiedział.
- dobra- wyszedł. Chaotycznie Wypuściłam powietrze z płuc. Ciekawe co to za goście. Może jego 'kryminalni' przyjaciele. Nie rozumiem po co im ja? Wyszłam z łazienki. Skierowałam się do szafy z ciuchami. Wyjęłam z niej zwykłą bieliznę, szarą bluzę z napisem "Hug" i czarne (jak zwykle) podarte spodnie. Wróciłam się do pomieszczenia. Wyjrzałam przez drzwi i Popatrzyłam czy przypadkiem nie stoi tam. Nie chce powtórki sprzed kilku sekund. Szybko się ubrałam. Włosy związałam w kucyka. Z niechęcią zeszłam na dół. Na stole stały różne potrawy, wina i takie duperele. Chwila... czy tam jest marychuana? Nie no błagam....
- O już jesteś. Dwie minuty przed czasem. Weź z lodówki 6 piw i mi je przynieś. - 6 piw? To ile ich będzie. Kiwnęłam głową na tak by go nie wkurzyć. Zrobiłam to co kazał. *pukanie do drzwi*
- ja otworze a ty usiądź i czekaj na nas. Nie waż się uciekać. Nie uda ci się. Chyba nie chcesz powtórki z wczoraj? - powiedział i skierował się do drzwi. Usiadłam na sofie. Nie wiem czego się spodziewać. Słyszę głośne śmiechy.
- ooo jaka ładna lana. Twoja? - powiedział wchodząc do salonu, jeden z trzech nieznajomych. Byli tacy sami jak on. Mieli masę tatuaży na rękach, ich brązowe włosy były postawione na żel.
- Tak moja. Musiałem ją porwać. Jest mi do czegoś potrzebana- przeszły mnie ciarki. Gadają jakbym była jakąś rzeczą. Już chciałam się odezwać, ale mój "szef" spiorunował mnie wzrokiem wiec ta myśl jest niemożliwa do wykonania.
- dobra jest? Już ją bzykałeś? Jeśli nie to ja z chęcią ją wydymam. Jest cholernie gorąca i baardzo seksowana. - odezwał się drugi. Wszyscy się zaśmiali.
- nie, jeszcze nie. Tylko ją dotknijcie to z tyłka wam nogi powyrywam. Ona jest moja. - podnieśli dłonie do góry w geście obronnym.
- stary, luzik. - usiedli koło mnie.
- Mała wstań na chwile- wykonałam jego polecenie. Szybko pociągnął mnie na swoje kolana. Super. Trzyma mnie jak jakieś malutkie dziecko.
- masz tu siedzieć i być posłuszna. Inaczej czeka cię kara. -szepnął mi na ucho tak by nikt inny nie usłyszał. Szczypnął mnie w tyłek. Podskoczyłam. Wszystkie oczy skierowane były na nas. Uśmiechnęłam się ciepło. Wrócili do swojej pogawędki.
- słyszysz Anne? - szybko pokiwałam głową.
- Ej to jak palimy trawkę? Strach rozdaj wszystkim. - zdziwiłam się. Czemu on nazwał 'szefa' Strach?
- dobra. - Zobaczywszy moje zdezorientowanie szepnął
- tak. Nazywam się Strach. -zaśmiał się. Zamilkłam. Po zrobieniu narkotyków rozdał każdemu po jednym. Podpalili i się zaciągneli. Strach odwrócił mnie tak że byłam z nim w twarzą w twarz. Wypuścił Dym wprost Na mnie. Zaksztusiłam się. On tylko się zaśmiał.
- O zaczyna działać. - powiedział jeden z gości. Nie chce tu być.
- ym. Mogę pójść do pokoju? Chce mi się spać. - spytałam. Na potwierdzenie tego ziewnęłam.
- Tak. Idź Mała. Ja tu jeszcze posiedzę. -Pocałował mnie w policzek i Puścił. Oki to było dziwne.
- pa. - pożegnałam się ze wszystkimi.
- narka Lala. - odparli wszyscy. Zaczęli się śmiać. Ah te narkotyki. Stali się jakoś bardzo radośni.
Udałam się na górę. Weszłam do pokoju. Jestem zbyt zmęczona by się kąpać, wiec tylko się przebiorę. Słowo czynem się stało. Położyłam się na łóżku. Nie mogłam zasnąć. W głowie męczyło mnie masę pytań. Ciekawe czy ktoś w ogóle zauważył że zostałam porwana. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Myślałam, źe to Strach wiec nic nie zrobiłam. Łóżko zagłębiło się pod dodatkowym ciężarem. Ta osoba położyła mnie przytuliła. Rękę wsadziła pod moją bluzkę. Co on wyprawia?! Było czuć od niej narkotyki. Odwróciłam się. To nie był Strach.... to był.. .
Ciąg dalszy nastąpi
**********************************************************
Moim zdaniem rozdział taki sobie. Jak myślicie co będzie dalej?
PIĘĆ KOMENTARZY= KOLEJNY ROZDZIAŁ
niedziela, 18 stycznia 2015
Liebster Blog Award
Pytania:
Jaka jest lub była Twoja największa średnia w szkole ? W której klasie ?
Szczerze to nie wiem nawet xx
Jak spędzasz tegoroczne ferie ?
-Myślę, że z przyjaciółką gdzieś będziemy chodzić. Może trochę u rodziny. Na pewno będę siedziała na blogu i wymyślała Dla was kolejne rozdziały. Wszystko na spontana.
Jak obchodziłeś/aś Sylwester 2014/2015 ?
-Spędziłam go z koleżankami i kolegą. Była taka mini impreza.
Jak długo działasz na blogspocie?
-O ile pamiętam to niecały miesiąc
Jaki jest twój największy sukces na swoim blogu?
-Sukces dla mnie to, że ktoś w ogóle to czyta i komentuje. To wielka motywacja do dalszej pracy.
Do jakiej kategorii zaliczasz swojego bloga?
-Myślę, że dramatu.
Jakie było twoje największe marzenie w dziecięcych latach?
-Być piosenkarką znaną na całym świecie.
Czy kiedykolwiek leciałeś samolotem?
-Nie.
Opisz siebie 3 słowami
-Bojaźliwa, twórcza, marzycielka.
Jesteś osobą, która w trudnych chwilach woli być sama, czy zwierzać się kilku osobom?
- Być sama.
Piosenka roku 2014 ?
- Bardzo kocham One Direction wiec wszystkie ich piosenki które były utworzone w roku 2014.
Dziękuję za nominacje :)
Część 11~ dedykacja dla Kasi
Obudziłam się, bo ktoś lekko szturchał moje ramię. Leżałam na podłodze. Do głowy od razu przypłynęły wspomnienia z ostatniej doby. Uniosłam głowę do góry. Przed sobą zobaczyłam mojego porywacza. W jednej ręce trzymał tace z jedzeniem, a w drugiej kubek z wodą. Kucnął przy mnie. Podniosłam się do pozycji stojącej. Boje się go.
- Przyniósłem ci posiłek. Od wczoraj nic nie jadłaś. -oo troszczy się o mnie. A może to kolejna jego zagrywka, może chce wzbudzić we mnie zaufanie i potem mnie zabić. Nie nabiore się na to.
- nie jestem głodna. - odparłam z drżącym głosem.
- nie kłam Mała. Jesteś głodna. Widać to. - zbliżył jedzenie do mnie. Nie wytrzymałam. Wszystko to co było na tacy już znajdowało się na nim. Przestraszyłam się. Co jeśli coś mi zrobi? ! To był tylko odruch. Nie lubię jeśli ktoś wpycha mi jedzenie na siłę.
- p..p...przepraszam. Nie chciałam.- wybełkotałam. Popatrzyłam w jego oczy. Pociemniały. Pięknie... On jest nieprzewidywalny. Czemu jestem taka głupia i To zrobiłam? ! Widziałam, że wszystko się w nim gotowało. Szklankę, którą miał w ręce żucił na podłogę. Wstał. Przyparł mnie do ściany. Złapał w jedną dłoń moje nadgarstki. Nie Patrzyłam się na niego. Za bardzo się boje. Może go to sprowokować jeszcze bardzie i będzie po mnie. Uniósł rękę. Zamachnął się. Z całej siły walnął mnie z otwartej dłoni w policzek. Pod wpływem bólu głowa obróciła się w prawą stronę. Upadłam na ziemie. Od razu złapałam się za pieknący policzek. Łzy napłynęły mi do oczu. Damski bokser.
-Nie.Masz.Prawa. Tak . Mnie. Traktować. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Wyszedł trzaskając drzwiami.
- nie wybacze ci tego co mi zrobiłeś- wyszeptałam do siebie. Po 5 minutach oddech wrócił do normalności. Poszłam do łazienki która znajdowała się w "moim" pokoju. Zapaliłam światło. Zbliżyłam twarz do lustra. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie. Pisknęłam. Oczy całe popuchnięte od płaczu. Na dodatek jedno było sine. Pewnie od tego uderzenia. Włosy były skierowane w każde strony świata. Skóra była biała jak ściana. Nie poznawałam siebie. Spadłam tak nisko... Oparłam ręce o umywalkę.
- co on ze mną robi. Wyglądam jak wrak człowieka, jak zombie. Tak nie może być. Odkręciłam wodę i przemyłam nią twarz. Wytarłam mokre ręce o ręcznik. Wzięłam szczotkę do włosów.
- trzeba coś z tym zrobić- powiedziałam.
- świruje. Zaczynam gadać do siebie. Aż tak jest ze mną źle. - zachichotałam. Kiedy włosy były już okiełznane poszłam do pokoju. Z szafki wyjęłam bieliznę, jakąś czarną bluzkę i szare podarte spodnie. Znów wróciłam do łazienki. Prysznic. Rozebrałam się. Weszłam do wanny i odkręciłam zimną wodę. Dobrze mi zrobi. Zaczęłam namydlać ciało. Relaks. Chwila zapomnienia. Spłukałam się. Nagle do pomieszczenia wchodzi. ...
Ciąg dalszy nastąpi
*****************************
Przepraszam. Wiem. Nie za specjalny rozdział. Pomogła mi go napisać moja koleżanka Kasia.
CZTERY KOMENTARZE= KOLEJNY ROZDZIAŁ