PROWADZĘ TEŻ NA MOJEGO NOWEGO BLOGA :
http://przeznaczeniefanfiction.blogspot.com/
Jest on o dziewczynie, która nie wie, że ma moce.
Harry Bad Boy szkoły jest jednym z rodu co dziewczyna, tylko on wie o swoim przeznaczeniu
W szkole przez przypadek wpadają na siebie i On zamienia jej życie w piekło.
Darzą do siebie same negatywne uczucia.
Ona- nieśmiała, grzeczna, poukładana dziewczyna
On- bulwersowy, chamski, bez serca chłopak
ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
TU MACIE NA WATTPAD: http://www.wattpad.com/myworks/37708214-bad-boy-love
http://www.wattpad.com/myworks/37708214-bad-boy-love
Love can't fool
niedziela, 19 kwietnia 2015
sobota, 18 kwietnia 2015
Część 23
Wkurzyłam go i to bardzo.
- to była ostatnia rzecz jaką w tej chwili mogłaś zrobić- szeptnął do ucha- to twój błąd. Dostaniesz za to nauczkę. Tatuś ci kiedyś obiecał, że nie dopuści do tego, by ktoś coś zrobił swojej małej księżniczce, ale pojawiam się ja- skierował głowę do kamery.
-Adam sam sprowadziłeś na swoją córeczkę kłopoty.- jego oczy pociemniały niedobrze, oj niedobrze.
- P...p..prze..przepraszam j..ja nie ch..chciałam te..tego zr..zrobić- zawyłam. Co ja najlpszego zrobiłam.
-Zamknij się. Pozwoliłem ci się odezwać? nie! Za swoje błędy trzeba płacić- chwycił za materiał bluzki i podwinął ją na wysokość biustu.
- nie błagam!! zostaw! nie rób mi nic!- do głowy przypłynęły mi wspomnienia przez laty.
- to nie może się powtórzyć- wyszeptałam.
- Ma takie boskie ciało. Nie jedna dziewczyna jej zazrdości. Szkoda by je ktoś oszpecił- wysyczał. Jego głos powoduje milion ciarek na moim ciele. Cała się trzęsę. Kucnął. Zaczął składać pocałunki na moim brzuchu. Niespodziewanie szarpnął za nóż i zrobił kilka głębokich ran na nim. Boli.. to tak cholernie boli. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. To potwór bez uczuć. Nie ma za kszty współczucia. Chciał zrobić jeszcze więcej ran ale szepnęłam
- proszę... przestań....- powoli zaczęłam mdleć. Przed oczami pojawiły się czarne plamy.
- o nie, nie, nie. To nie koniec zabawy- szarpnął za włosy. Syknęłam z bólu.
- Chcesz coś powiedzieć swojemu tacie?- powiedział rozbawiony. Ta cała chora sytuacja go bawi....
- Tato... jeśli to widzisz wiedz , że.. cię.. kocham.. Chroń mamę przed tą bestią. Jej nic nie może się stać. Ja jakoś dam sobie radę.
-piękna przemowa Mała- poczułam mocny ból na brzuchu i ciemność.....
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Zachłysnęłam się powietrzem. Jestem w " moim pokoju". Kolejny koszmar... tym razem śniło mi się, że on skrzywdził moją mamę. Zastrzelił ją czarną bronią. Gdzieś widziałam ten pistolem... przyśnił mi się. Tą samą bronią celował we mnie Strach podczas wcześniejszego koszmaru. zbieg okoliczności.... Poczułam niemiłosierny ból w brzuchu. Całe ciało piekło. Próbowałam sobie przypomnieć co się wydarzyło kilka godzin temu. Strach, pokój, kamera, nóż, ból, ciemność.
*********************
Teraz takiej długości będą rozdziały. Przepraszam za moją nieobecność. Problemy w szkole.
5 KOMENTARZU= CIĄG DALSZY
- to była ostatnia rzecz jaką w tej chwili mogłaś zrobić- szeptnął do ucha- to twój błąd. Dostaniesz za to nauczkę. Tatuś ci kiedyś obiecał, że nie dopuści do tego, by ktoś coś zrobił swojej małej księżniczce, ale pojawiam się ja- skierował głowę do kamery.
-Adam sam sprowadziłeś na swoją córeczkę kłopoty.- jego oczy pociemniały niedobrze, oj niedobrze.
- P...p..prze..przepraszam j..ja nie ch..chciałam te..tego zr..zrobić- zawyłam. Co ja najlpszego zrobiłam.
-Zamknij się. Pozwoliłem ci się odezwać? nie! Za swoje błędy trzeba płacić- chwycił za materiał bluzki i podwinął ją na wysokość biustu.
- nie błagam!! zostaw! nie rób mi nic!- do głowy przypłynęły mi wspomnienia przez laty.
- to nie może się powtórzyć- wyszeptałam.
- Ma takie boskie ciało. Nie jedna dziewczyna jej zazrdości. Szkoda by je ktoś oszpecił- wysyczał. Jego głos powoduje milion ciarek na moim ciele. Cała się trzęsę. Kucnął. Zaczął składać pocałunki na moim brzuchu. Niespodziewanie szarpnął za nóż i zrobił kilka głębokich ran na nim. Boli.. to tak cholernie boli. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. To potwór bez uczuć. Nie ma za kszty współczucia. Chciał zrobić jeszcze więcej ran ale szepnęłam
- proszę... przestań....- powoli zaczęłam mdleć. Przed oczami pojawiły się czarne plamy.
- o nie, nie, nie. To nie koniec zabawy- szarpnął za włosy. Syknęłam z bólu.
- Chcesz coś powiedzieć swojemu tacie?- powiedział rozbawiony. Ta cała chora sytuacja go bawi....
- Tato... jeśli to widzisz wiedz , że.. cię.. kocham.. Chroń mamę przed tą bestią. Jej nic nie może się stać. Ja jakoś dam sobie radę.
-piękna przemowa Mała- poczułam mocny ból na brzuchu i ciemność.....
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Zachłysnęłam się powietrzem. Jestem w " moim pokoju". Kolejny koszmar... tym razem śniło mi się, że on skrzywdził moją mamę. Zastrzelił ją czarną bronią. Gdzieś widziałam ten pistolem... przyśnił mi się. Tą samą bronią celował we mnie Strach podczas wcześniejszego koszmaru. zbieg okoliczności.... Poczułam niemiłosierny ból w brzuchu. Całe ciało piekło. Próbowałam sobie przypomnieć co się wydarzyło kilka godzin temu. Strach, pokój, kamera, nóż, ból, ciemność.
*********************
Teraz takiej długości będą rozdziały. Przepraszam za moją nieobecność. Problemy w szkole.
5 KOMENTARZU= CIĄG DALSZY
niedziela, 22 marca 2015
Część 22
- No to Mała Anne chodź już- zbliżył się do mnie i pociągnął za włosy. Syknęłam z bólu.
- Stary my już lecimy. Idziemy dalej zwiedzać królestwo- krzyknął do Maxa z chytrym uśmiechem.
- Puść mnie- błagałam- Bardzo boli- ten tylko się zaśmiał.
Wyszliśmy z pomieszczenia. Wyplótł ręce z moich włosów.
- Mam nadzieje, że polubiłaś Maxa. Fajny gość co nie?- wybuchł niepohamowanym śmiechem.
Przemilczę to...
- Gdzie teraz idziemy?- wolne zmienić temat
- Hmmm teraz, może do pokoi z bronią? To pytanie jest retoryczne, bo ja tu żądze- znów wydał z siebie ten dziwny dźwięk...
- Po co mi pokazujesz wszystko co jest związane z bronią? Mi to nie potrzebne.
-Oj zdziwisz się. Musisz nauczyć się strzelać z pistoletu w razie nagłej potrzeby.
Zmroziło mnie. Że ja mam kogoś postrzelić? no chyba zwariował. Nikt, ale to nikt nie zasługuje na śmierć.
- Co masz taką minę? To jest normalna rzecz w świecie gangu. Trzeba walczyć o swoje albo przegrywasz z kulą pomiędzy oczami.
- Nigdy nikogo nie postrzelę. Wole sama umrzeć niż mam to zrobić
- nie umrzesz, bo jesteś mi do czegoś potrzebna. Albo wiesz co? Na dziś to koniec zwiedzania. Wezmę cię do mojego specjalnego pokoju, bo mam wieści o twoich rodzicach. Będziesz w niebo wzięta jak je usłyszysz- powiedział i szarpnął mnie za rękę,
-j...jjaaakk to o moich rodzicach? Zrobiłeś im coś?!!?
-nie. Nic im nie jest, tylko ty MI jesteś potrzebna by ich wykorzystać.
-n..nnn...niiieee rozumiem.- w głowie mam mętlik.
- to zaraz się sama przekonasz.
Cały czasz szliśmy prosto, a potem skręciliśmy w lewo. Myślałam, że sie pomylił bo tam nie było żadnych drzwi.
- Emmm Strach? Po co my tu jesteśmy skoro nie ma jak wejść? Nie pomyliłeś się?
- Nie. Tu jest pokój.- puścił mnie i podszedł do ściany. Dotknął jej a się otworzyła. Tak ooo.
To już jest na serio dziwne.
- Mówiłem. To miejsce skrywa wiele tajemnic. Tylko jak będziesz przechodziła uważaj, nie dotykaj ściany, bo cię prąd kopnie.
- pff jasne. -Poszedł pierwszy a ja byłam z tyłu. Nie wierze mu. Nie ma takiego jak elektryczna ściana. Udowodnię mu to.
Dotknęłam.. Od razu tego pożałowałam. Po moim ciele przeszedł przeszywający ból. Odskoczyłam od ściany.
- Ostrzegałem Słonko- powiedział z figlarnym uśmiechem.
- bo tobie można ufać- wybełkotałam.
-Zamknij się.- wkurzyłam go upsssss...
Już się nie odezwałam. W pokoju było ciemno. Światło dawało tylko "drzwi" które właśnie się zamykały.
Strach popchnął mnie na krzesło, które stało przy biurku w kącie. Znajdowała się jeszcze tylko mała szafka. Pomieszczenie było małe. Aż za małe.....
- po co tu jesteśmy? Wspominałeś coś o moich rodzicach. O co chodzi?- byłam zniecierpliwiona.
- jak już mówiłem wcześniej nic im nie jest. Do mojego niecnego planu jesteś ty mi potrzebna. Na przyszłość staraj się słuchać. - Zapalił lampkę, która stała na biurku.
Podszedł do szafki. Wyciągnął liny, nóż i kamerę. Przeraziłam się. Na jego ustach zawitał dziwny uśmiech. Chciałam już wstać i uciec, lecz widząc to on szybko znalazł się przy mnie.
-ppp...pppoooo..poooo c..coo ciiii to?- byłam przerażona. Mój głos draż jak reszta ciała.
-dla zabawy Mała Anne.- podszedł do mnie i mocno chwycił za nadgarstki. Wykręcił do tyłu i związał do krzesła. To samo zrobił z nogami. Robił to tak szybko, że nie zdążyłam się wyrwać
- prosze zostaw mnie- do moich oczu napłynęły łzy.
- poczekaj. Jeszcze nie płacz. Jak włącze kamerę zacznie się teatrzyk.Pewnie nie wiesz o co chodzi. To ja ci wszystko wytłumaczę. Mój idealny plan to : nakamerować jak ślicznotka cierpi, by zbawić tu twojego tatę i go zabić. Twoją mamę na razie zostawiam w spokoju. Dobra teraz nie czas na moje gadanie, lecz twoje cierpienie- powiedział z dumą. Ten człowiek jest psychiczny.
- No Maleńka zaczynamy.- włączył kamerę. Złapał mnie za włosy i pociągnął za nie.
- Witaj Adam. Pewnie z tego co zauważyłeś mam tu twoją kochaną Małą córeczkę.- skierował obiektyw w moją stronę. Tak bardzo bolało jak on mnie ciągnął. Łzy same leciały z moich oczu.
- Widzisz? Twojej małej gwiazdeczce tu się podoba. Skoda by było zniszczyć tak piękną twarz, ale cóż. Mówi się trudno- puścił moje włosy i wziął nóż. Zaczęłam krzyczeć by tego nie robił.
- Prosze cię. Odłóż to. Błagam nie rób mi nic- histeryzowałam.
-zamknij się.- warknął i poczułam mocne uderzenie w prawy policzek.
-teraz położe kamerę. Nie martw się stary kumplu. Będzie wszystko widać.
- no mała zabawimy się trochę- chwycił mnie za usta.
- prosze..... nie....rób.....mi....nic...- wyszeptałam. Moja twarz była cała czerwona i mokra od płaczu.
- Tak wiesz, że zrobie swoje Mała Anne. Teraz Adam patrz jak twoja żabcia cierpi. - uniósł nóż i wziął go blisko mojego policzka.
- nie! proszę nie! zostaw mnie. prosze!-zaczęłam się wyrywać.
-hahha- poczułam pieczenie i coś lepkiego i ciepłego na policzku. To nie były łzy.... to była krew.
- ał. Błagam to boli, zostaw!!!!!!!!!!!!!!!!!!- wolną ręką zasłonił mi usta. Ksztusiłam się łzami.
Znów... ten przeszywający ból. Gryzłam go w ręke. I to był błąd.......
_______________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
PIĘĆ KOMENTARZY = CIĄG DALSZY
- Stary my już lecimy. Idziemy dalej zwiedzać królestwo- krzyknął do Maxa z chytrym uśmiechem.
- Puść mnie- błagałam- Bardzo boli- ten tylko się zaśmiał.
Wyszliśmy z pomieszczenia. Wyplótł ręce z moich włosów.
- Mam nadzieje, że polubiłaś Maxa. Fajny gość co nie?- wybuchł niepohamowanym śmiechem.
Przemilczę to...
- Gdzie teraz idziemy?- wolne zmienić temat
- Hmmm teraz, może do pokoi z bronią? To pytanie jest retoryczne, bo ja tu żądze- znów wydał z siebie ten dziwny dźwięk...
- Po co mi pokazujesz wszystko co jest związane z bronią? Mi to nie potrzebne.
-Oj zdziwisz się. Musisz nauczyć się strzelać z pistoletu w razie nagłej potrzeby.
Zmroziło mnie. Że ja mam kogoś postrzelić? no chyba zwariował. Nikt, ale to nikt nie zasługuje na śmierć.
- Co masz taką minę? To jest normalna rzecz w świecie gangu. Trzeba walczyć o swoje albo przegrywasz z kulą pomiędzy oczami.
- Nigdy nikogo nie postrzelę. Wole sama umrzeć niż mam to zrobić
- nie umrzesz, bo jesteś mi do czegoś potrzebna. Albo wiesz co? Na dziś to koniec zwiedzania. Wezmę cię do mojego specjalnego pokoju, bo mam wieści o twoich rodzicach. Będziesz w niebo wzięta jak je usłyszysz- powiedział i szarpnął mnie za rękę,
-j...jjaaakk to o moich rodzicach? Zrobiłeś im coś?!!?
-nie. Nic im nie jest, tylko ty MI jesteś potrzebna by ich wykorzystać.
-n..nnn...niiieee rozumiem.- w głowie mam mętlik.
- to zaraz się sama przekonasz.
Cały czasz szliśmy prosto, a potem skręciliśmy w lewo. Myślałam, że sie pomylił bo tam nie było żadnych drzwi.
- Emmm Strach? Po co my tu jesteśmy skoro nie ma jak wejść? Nie pomyliłeś się?
- Nie. Tu jest pokój.- puścił mnie i podszedł do ściany. Dotknął jej a się otworzyła. Tak ooo.
To już jest na serio dziwne.
- Mówiłem. To miejsce skrywa wiele tajemnic. Tylko jak będziesz przechodziła uważaj, nie dotykaj ściany, bo cię prąd kopnie.
- pff jasne. -Poszedł pierwszy a ja byłam z tyłu. Nie wierze mu. Nie ma takiego jak elektryczna ściana. Udowodnię mu to.
Dotknęłam.. Od razu tego pożałowałam. Po moim ciele przeszedł przeszywający ból. Odskoczyłam od ściany.
- Ostrzegałem Słonko- powiedział z figlarnym uśmiechem.
- bo tobie można ufać- wybełkotałam.
-Zamknij się.- wkurzyłam go upsssss...
Już się nie odezwałam. W pokoju było ciemno. Światło dawało tylko "drzwi" które właśnie się zamykały.
Strach popchnął mnie na krzesło, które stało przy biurku w kącie. Znajdowała się jeszcze tylko mała szafka. Pomieszczenie było małe. Aż za małe.....
- po co tu jesteśmy? Wspominałeś coś o moich rodzicach. O co chodzi?- byłam zniecierpliwiona.
- jak już mówiłem wcześniej nic im nie jest. Do mojego niecnego planu jesteś ty mi potrzebna. Na przyszłość staraj się słuchać. - Zapalił lampkę, która stała na biurku.
Podszedł do szafki. Wyciągnął liny, nóż i kamerę. Przeraziłam się. Na jego ustach zawitał dziwny uśmiech. Chciałam już wstać i uciec, lecz widząc to on szybko znalazł się przy mnie.
-ppp...pppoooo..poooo c..coo ciiii to?- byłam przerażona. Mój głos draż jak reszta ciała.
-dla zabawy Mała Anne.- podszedł do mnie i mocno chwycił za nadgarstki. Wykręcił do tyłu i związał do krzesła. To samo zrobił z nogami. Robił to tak szybko, że nie zdążyłam się wyrwać
- prosze zostaw mnie- do moich oczu napłynęły łzy.
- poczekaj. Jeszcze nie płacz. Jak włącze kamerę zacznie się teatrzyk.Pewnie nie wiesz o co chodzi. To ja ci wszystko wytłumaczę. Mój idealny plan to : nakamerować jak ślicznotka cierpi, by zbawić tu twojego tatę i go zabić. Twoją mamę na razie zostawiam w spokoju. Dobra teraz nie czas na moje gadanie, lecz twoje cierpienie- powiedział z dumą. Ten człowiek jest psychiczny.
- No Maleńka zaczynamy.- włączył kamerę. Złapał mnie za włosy i pociągnął za nie.
- Witaj Adam. Pewnie z tego co zauważyłeś mam tu twoją kochaną Małą córeczkę.- skierował obiektyw w moją stronę. Tak bardzo bolało jak on mnie ciągnął. Łzy same leciały z moich oczu.
- Widzisz? Twojej małej gwiazdeczce tu się podoba. Skoda by było zniszczyć tak piękną twarz, ale cóż. Mówi się trudno- puścił moje włosy i wziął nóż. Zaczęłam krzyczeć by tego nie robił.
- Prosze cię. Odłóż to. Błagam nie rób mi nic- histeryzowałam.
-zamknij się.- warknął i poczułam mocne uderzenie w prawy policzek.
-teraz położe kamerę. Nie martw się stary kumplu. Będzie wszystko widać.
- no mała zabawimy się trochę- chwycił mnie za usta.
- prosze..... nie....rób.....mi....nic...- wyszeptałam. Moja twarz była cała czerwona i mokra od płaczu.
- Tak wiesz, że zrobie swoje Mała Anne. Teraz Adam patrz jak twoja żabcia cierpi. - uniósł nóż i wziął go blisko mojego policzka.
- nie! proszę nie! zostaw mnie. prosze!-zaczęłam się wyrywać.
-hahha- poczułam pieczenie i coś lepkiego i ciepłego na policzku. To nie były łzy.... to była krew.
- ał. Błagam to boli, zostaw!!!!!!!!!!!!!!!!!!- wolną ręką zasłonił mi usta. Ksztusiłam się łzami.
Znów... ten przeszywający ból. Gryzłam go w ręke. I to był błąd.......
_______________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
PIĘĆ KOMENTARZY = CIĄG DALSZY
środa, 11 marca 2015
Część 21
-Chodź, zapoznam cię z resztą domowników- złapał za ramie i postawił do pionu.
- Dobrze, ale prosze puść mnie. Nie uciekne wam. - Powiedziałam. Jestem cała w siniakach i mam wstręt do niego. On zabił tylu ludzi.
- Nie pamiętasz? Jesteśmy na MOICH zasadach- wyraźnie wypowiedział "moich"
- ugh- sapnęłam.
-Grzeczna dziewczynka- czy ja jestem jakimś psem?!
Skierował nas do w stronę korytarza, w którym znajdowała się tylko mała szafa na książki
- Po co tu jesteśmy? Miałeś mnie zapoznać z innymi a nie z szafą.- tsaaa. czasami nie umiem się powstrzymać. Stary nawyk.
- znowu zaczynasz Mała Anne?- wysycał przez zęby.
- Dla twojej wiadomości w tym domu jest wiele pomieszczeń, o których nie masz pojęcia. Ten dom jest zaprojektowany z najlepszych architektów na świecie. Są tu podziemne korytarze, strzelnica, siłownia, garaż, biura, pokoje z różną bronią.Ten dom skrywa wiele tajemnic.
- to w takim razie tu za szafą jest jakiś guziczek, który otwiera wejście do strzelnicy?-pff. Takie bajeczki to nie ze mną.
- a żebyś wiedziała słonko.- wypowiedział. Odszedł kilka kroków ode mnie i odsunął szafe. Nacisnął jakiś guzik i się ściana odsunęła. Nie no zbyty sobie robicie?!
- Proszę. Panny przodem- wskazał ręką przejście. Jaki dżeltelmen się znalazł.
Weszłam bez słowa.
-Pozwól mi bym cię oprowadził. - Stanął koło mnie a wrota zamknęły się.
- Yhy- burknęłam. Chciał mnie złapać za dłoń ale odskoczyłam.
- Nie dotykaj mnie morderco- jak można nie mieć serca?! nigdy mu tego nie wybacze
- Nie dramatyzuj. Tysiące ludzi rodzi się i umiera. Taka kolej życia. Pomyśl. Gdybym ich nie zabił pewnie byłabyś już zgwałcona, zakneblowana, pobita i nie wiadomo czy żywa- z każdym wypowiedzianym słowem unosił głos. To go nie usprawiedliwia. Wolałabym już by mnie zabił a nie ich. W końcu koszmar skończył by się...
- Nie dotykaj mnie nie rozumiesz? Czuję do ciebie wstręt.
- Czyżby tylko wstręt? Wiem Mała, że panicznie się boisz. Próbujesz być jak najdalej ode mnie. Jestem twoim koszmarem. Sprawiam, że każdy dzień to tragedia. Zamieniam życie w piekło. Wykorzystuję dla dobrej zabawy. Za każdym razem gdy jestem blisko ciebie, patrze w twoim kierunku strach paraliżuje cię. Próbujesz uciec, ale ci się to nigdy nie uda.- przybliżył się i złapał od tyłu. Miał racje. Jest najgorszym koszmarem jaki żyje na tym świecie.
- Widzisz? Każdy mój dotyk sprawia że kamieniejesz. Strach ogarnia twe ciało. Chcesz się uwolnić, ale nie dajesz rady. Jesteś słaba z każdym dniem. - jestem słaba... nigdy się nie wydostane.
- Nie mów mi bym cię nie dotykał. To mnie jeszcze bardziej nakręca. Lubię mieć nad wszystkim przewagę, władzę. To ja jestem królem w tej komnacie a ty tylko poddaną. Ale już dość. Chodź naszą wprawę po królestwie czas zacząć- On jest straszny... sprawia, że zapominam jak się oddycha. Nie, to nie jest z miłości tylko ze strachu, paniki, objaw.
Pociągnął mnie i skręciliśmy w prawo.
- Pierwszym miejscem jakim ci pokaże jest strzelnica. To tam znajduje się jeden z naszych najlepszych osób. Akurat trenuje strzelanie. Ostrzegam nie jest to chłopak grzeczny i siedzący przy książkach.
- yhy- nie chce z nim rozmawiać, a nawet gdybym chciała chociaż to mało prawdopodobne nie umiałabym złożyć zdania w jedną całość.
- Z tobą Mała Anne się dogadać ehhh- powiedział.
- Już jesteśmy- otworzył wielkie drzwi, wcześniej wpisując hasło. Weszłam bez pytania.
- Ej ej. Nie tak szybko. Najpierw załóż nauszniki. Tam jest mocny huk Chyba nie chcesz ogłuchnąć- wyciągnął w moją stronę rzecz. Wzięłam i założyłam.
Zobaczyłam jakiegoś mężczyznę strzelającego do tarczy.
Skończył strzelać. Odłożył broń na stół. Zdjęłam nauszniki i patrzyłam jak Strach podchodzi do niego.
- Siema stary. To jest właśnie Anne. - wskazał na mnie. Nie uśmiechnęłam się. Jesteś wrakiem człowieka Anne... Nawet na uśmiech cię nie stać....
- O proszę, proszę. Jaka ślicznotka. Witaj jestem Max. - podszedł, chwycił moją dłoń. Chciał ją pocałować, lecz ja ją szybko zabrałam.
- Nie dotykaj mnie zboczeńcu- szybko pożałowałam swoich słów. Poczułam mocne uderzenie na lewym policzku. Głowa mi się odwróciła w drugą stronę.
- Nie jestem zboczeńcem jasne?! Nigdy ale to nigdy nie waż się tak na mnie mówić. Jak chciałem cię pocałować w dłoń,nie powinnaś mi jej zabierać. Dwa wielkie błędy w tak krótkim czasie.
-t...t...tak. r..roo.roz..rozumiem- łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-Ostrzegałem Mała.-krzyknął Strach
- Oh teraz nasza dziewczyna rozpłacze się? Nie zapominaj że nie jesteś tu na wakacjach, lecz po coś innego. Ja mam swoje zasady. Nie będę miły, radosny ani szczęśliwy. Jestem zły okrutny, bez serca. Nic mnie nie ruszy- potwór. Kolejny potwór, którego poznałam.
- Za to cię stary lubie- odrzekł Strach do Maxa.
Życie to piekło. Jeden malutki błąd może sprawić największe cierpienie.
Z dnia na dzień jestem słabsza. Nie rozumiem tylko jednego.... czemu mam cierpieć przez swojego ojca, który nie utrzymuje ze mną jakiegokolwiek kontaktu? Czemu ja.....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM, ŻE TAK PÓŹNO DODAJE ROZDZIAŁ, ALE BRAK CZASU LUB WENY.
Mam nadzieję, że część wam się podoba.
PIĘĆ KOMENTARZY CIĄG DALSZY
- Dobrze, ale prosze puść mnie. Nie uciekne wam. - Powiedziałam. Jestem cała w siniakach i mam wstręt do niego. On zabił tylu ludzi.
- Nie pamiętasz? Jesteśmy na MOICH zasadach- wyraźnie wypowiedział "moich"
- ugh- sapnęłam.
-Grzeczna dziewczynka- czy ja jestem jakimś psem?!
Skierował nas do w stronę korytarza, w którym znajdowała się tylko mała szafa na książki
- Po co tu jesteśmy? Miałeś mnie zapoznać z innymi a nie z szafą.- tsaaa. czasami nie umiem się powstrzymać. Stary nawyk.
- znowu zaczynasz Mała Anne?- wysycał przez zęby.
- Dla twojej wiadomości w tym domu jest wiele pomieszczeń, o których nie masz pojęcia. Ten dom jest zaprojektowany z najlepszych architektów na świecie. Są tu podziemne korytarze, strzelnica, siłownia, garaż, biura, pokoje z różną bronią.Ten dom skrywa wiele tajemnic.
- to w takim razie tu za szafą jest jakiś guziczek, który otwiera wejście do strzelnicy?-pff. Takie bajeczki to nie ze mną.
- a żebyś wiedziała słonko.- wypowiedział. Odszedł kilka kroków ode mnie i odsunął szafe. Nacisnął jakiś guzik i się ściana odsunęła. Nie no zbyty sobie robicie?!
- Proszę. Panny przodem- wskazał ręką przejście. Jaki dżeltelmen się znalazł.
Weszłam bez słowa.
-Pozwól mi bym cię oprowadził. - Stanął koło mnie a wrota zamknęły się.
- Yhy- burknęłam. Chciał mnie złapać za dłoń ale odskoczyłam.
- Nie dotykaj mnie morderco- jak można nie mieć serca?! nigdy mu tego nie wybacze
- Nie dramatyzuj. Tysiące ludzi rodzi się i umiera. Taka kolej życia. Pomyśl. Gdybym ich nie zabił pewnie byłabyś już zgwałcona, zakneblowana, pobita i nie wiadomo czy żywa- z każdym wypowiedzianym słowem unosił głos. To go nie usprawiedliwia. Wolałabym już by mnie zabił a nie ich. W końcu koszmar skończył by się...
- Nie dotykaj mnie nie rozumiesz? Czuję do ciebie wstręt.
- Czyżby tylko wstręt? Wiem Mała, że panicznie się boisz. Próbujesz być jak najdalej ode mnie. Jestem twoim koszmarem. Sprawiam, że każdy dzień to tragedia. Zamieniam życie w piekło. Wykorzystuję dla dobrej zabawy. Za każdym razem gdy jestem blisko ciebie, patrze w twoim kierunku strach paraliżuje cię. Próbujesz uciec, ale ci się to nigdy nie uda.- przybliżył się i złapał od tyłu. Miał racje. Jest najgorszym koszmarem jaki żyje na tym świecie.
- Widzisz? Każdy mój dotyk sprawia że kamieniejesz. Strach ogarnia twe ciało. Chcesz się uwolnić, ale nie dajesz rady. Jesteś słaba z każdym dniem. - jestem słaba... nigdy się nie wydostane.
- Nie mów mi bym cię nie dotykał. To mnie jeszcze bardziej nakręca. Lubię mieć nad wszystkim przewagę, władzę. To ja jestem królem w tej komnacie a ty tylko poddaną. Ale już dość. Chodź naszą wprawę po królestwie czas zacząć- On jest straszny... sprawia, że zapominam jak się oddycha. Nie, to nie jest z miłości tylko ze strachu, paniki, objaw.
Pociągnął mnie i skręciliśmy w prawo.
- Pierwszym miejscem jakim ci pokaże jest strzelnica. To tam znajduje się jeden z naszych najlepszych osób. Akurat trenuje strzelanie. Ostrzegam nie jest to chłopak grzeczny i siedzący przy książkach.
- yhy- nie chce z nim rozmawiać, a nawet gdybym chciała chociaż to mało prawdopodobne nie umiałabym złożyć zdania w jedną całość.
- Z tobą Mała Anne się dogadać ehhh- powiedział.
- Już jesteśmy- otworzył wielkie drzwi, wcześniej wpisując hasło. Weszłam bez pytania.
- Ej ej. Nie tak szybko. Najpierw załóż nauszniki. Tam jest mocny huk Chyba nie chcesz ogłuchnąć- wyciągnął w moją stronę rzecz. Wzięłam i założyłam.
Zobaczyłam jakiegoś mężczyznę strzelającego do tarczy.
Skończył strzelać. Odłożył broń na stół. Zdjęłam nauszniki i patrzyłam jak Strach podchodzi do niego.
- Siema stary. To jest właśnie Anne. - wskazał na mnie. Nie uśmiechnęłam się. Jesteś wrakiem człowieka Anne... Nawet na uśmiech cię nie stać....
- O proszę, proszę. Jaka ślicznotka. Witaj jestem Max. - podszedł, chwycił moją dłoń. Chciał ją pocałować, lecz ja ją szybko zabrałam.
- Nie dotykaj mnie zboczeńcu- szybko pożałowałam swoich słów. Poczułam mocne uderzenie na lewym policzku. Głowa mi się odwróciła w drugą stronę.
- Nie jestem zboczeńcem jasne?! Nigdy ale to nigdy nie waż się tak na mnie mówić. Jak chciałem cię pocałować w dłoń,nie powinnaś mi jej zabierać. Dwa wielkie błędy w tak krótkim czasie.
-t...t...tak. r..roo.roz..rozumiem- łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-Ostrzegałem Mała.-krzyknął Strach
- Oh teraz nasza dziewczyna rozpłacze się? Nie zapominaj że nie jesteś tu na wakacjach, lecz po coś innego. Ja mam swoje zasady. Nie będę miły, radosny ani szczęśliwy. Jestem zły okrutny, bez serca. Nic mnie nie ruszy- potwór. Kolejny potwór, którego poznałam.
- Za to cię stary lubie- odrzekł Strach do Maxa.
Życie to piekło. Jeden malutki błąd może sprawić największe cierpienie.
Z dnia na dzień jestem słabsza. Nie rozumiem tylko jednego.... czemu mam cierpieć przez swojego ojca, który nie utrzymuje ze mną jakiegokolwiek kontaktu? Czemu ja.....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM, ŻE TAK PÓŹNO DODAJE ROZDZIAŁ, ALE BRAK CZASU LUB WENY.
Mam nadzieję, że część wam się podoba.
PIĘĆ KOMENTARZY CIĄG DALSZY
niedziela, 22 lutego 2015
Część 20
Z wyczerpania zasnęłam na podłodze.
Obudziłam się. Byłam na łóżku i okryta kocem. Chwila chwila. Przecież ja się tu nie położyłam.
-Wstałaś już- ktoś powiedział. Gwałtownie się obróciłam. Jak to ja, musiałam spaść na z łóżka.
- Uważaj skarbie bo coś ci się stanie-wstał i podał mi rękę. Musze przyznać był inny niż Strach. Wydaje się taki opiekuńczy, miły, kochany, po prostu inny niż inni. Ale ostrożności nigdy nie za dużo. Teraz nikomu nie wolno ufać. Ludzie są podstępni. Udają zatroskanych i kochających a dopiero później okazują swoje prawdziwe obliczne. Sama sie tego przekonałam.
- kto ty?- spytałam z chrypką w głosie.
- Oh przepraszam. Nie przedstawiłem się. Moje imie to Chris.
-Po co tu jesteś?
-Strach cię poinformował, że ktoś będzie cię pilnował jak śpisz. Teraz będziesz miała 24 godziny na dobe kogoś przy sobie. On z tym nie żartował. Teraz musimy cię pilnować.-myślałam,że to zrobi, ale że tak szybko? Nie spodziewałam się
-Po co tu jesteś?
-Strach cię poinformował, że ktoś będzie cię pilnował jak śpisz. Teraz będziesz miała 24 godziny na dobe kogoś przy sobie. On z tym nie żartował. Teraz musimy cię pilnować.-myślałam,że to zrobi, ale że tak szybko? Nie spodziewałam się
- Mam ci pomóc czy sama wstaniesz?- nie czekając na odpowiedź schylił się i uniósł jak panne młodą.
- Czemu taki jesteś?
-Jaki? - był zdezorientowany.
- Taki inny niż Strach. Ty chyba masz uczucia- powiedziałam z lekkim uśmiechem. Znajdowaliśmy się na schodach.
- Nie dla każdego taki jestem. W takim razie musisz być wyjątkowa.
-Na dodatek słodko się rumienisz- teraz spaliłam buraka. Może on mi pomoże uciec? Weszliśmy do salonu, w którym siedział Strach. To co zrobił Chris bardzo mnie zszokowało. Rzucił mą na podłogę jak jakiegoś śmiecia. Nie spodziewałam się tego po nim.
-Spała spokojnie, lecz z rana zaczęła krzyczeć przez sen. Nie stawiała żadnych oporów jak ją brałem na ręce- jego głos był zimny i oschły. Wyrecytował to jakby czytał z jakieś kartki.
-Dobrze. Teraz możesz odejść. Ja ją będę pilnował. Zadzwonie jak będę cię potrzebował.
- Tak jest szefie.- Odchodząc spojrzał na mnie przepraszająco. Gardze nim. Bezdźwięcznie powiedziałam "nienawidze cie Chris"
- Cześć Mała. Chodź tu do mnie.- poklepał swoje kolana.
- Nie.
- Powiedziałem chodź tu- warknął. Po moim ciele przeszły ciarki. Wstałam i podeszłam . Chciałam usiąść koło niego, lecz on mnie pociągnął i wylądowałam na kolanach. Chciałam wstać.
- Nie. Zostajesz tutaj- wyszeptał na ucho. Za blisko! stanowczo za blisko. !!!
-g..gło..głodna jestem- cała się trzęsłam ze strachu. On jest nieobliczalny.
- To chodź Kochanie. Zaraz ci coś ugotuje- czemu ty taki jesteś?! raz cię nienawidzę a raz po prostu mam cię gdzieś. Powinni do ciebie przyczepić instrukcję obsługi.
Złapał mnie za rękę. Próbowałam ją wyplątać.
- Daruj sobie. Zrozum to. Jesteś moja. Tylko moja. Mogę robić z tobą co tylko chcę. Należysz do mnie- skamieniałam.
- pogódź się z prawdą.- powiedział z uśmiechem i mnie pociągnął.
- Nigdy się z tym nie pogodzę. Zobaczysz kiedyś, może nie długo ucieknę wam.
- nie sądzę. Mała to jest rzeczywistość a nie sen. Nigdy takiej sytuacji nie będzie. Osobiście tego dopilnuję.
- A ja sądzę. Nie mów na mnie Mała, Kochanie i tym podobne- kojarzy mi się to z ojcem.
- Oh Mała. Będę mówić na ciebie jak tylko mi się spodoba.
-ugh- nienawidze go.
- Grzeczna dziewczynka. Już się nauczyłaś by nie pyskować. - Wolną ręką klepnął mnie po tyłku. Podskoczyłam. Nikt nie ma prawa tak robić! Uniosłam rękę. Zamachnęłam się i chciałam już walnąć, lecz on to zauważył i złapał mnie za ramie.
- Nigdy tak nie rób. Chyba nie chcesz być ukarana?!- wysyczał i ścisnął za dłoń. Zaczęła robić się sina. Powoli traciłam czucie.
- Puść mnie.- błagałam. Posłuchał mnie.
- usiądź a ja zrobie cię śniadanie. - nie chciałam go zdenerwować więc to zrobiłam.
Panowała cisza. Żadne z nas nie raczyło się odezwać. Postanowiłam to zmienić.
- Kto to jest Chris?
- To jest twój opiekun. Będzie cię pilnować w nocy, kiedy śpisz. Mówiłem ci to wczoraj.
- To jest jeden. A ty mówiłeś że będzie ich 5. Gdzie jest reszta?
- Trzech jest przed domem. A dwóch w domu. - zamilkłam.
*********************
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY I ZA TO ŻE DOPIERO GO WSTAWIŁAM.
KILKA KOMENTARZY= CIĄG DALSZY
- Czemu taki jesteś?
-Jaki? - był zdezorientowany.
- Taki inny niż Strach. Ty chyba masz uczucia- powiedziałam z lekkim uśmiechem. Znajdowaliśmy się na schodach.
- Nie dla każdego taki jestem. W takim razie musisz być wyjątkowa.
-Na dodatek słodko się rumienisz- teraz spaliłam buraka. Może on mi pomoże uciec? Weszliśmy do salonu, w którym siedział Strach. To co zrobił Chris bardzo mnie zszokowało. Rzucił mą na podłogę jak jakiegoś śmiecia. Nie spodziewałam się tego po nim.
-Spała spokojnie, lecz z rana zaczęła krzyczeć przez sen. Nie stawiała żadnych oporów jak ją brałem na ręce- jego głos był zimny i oschły. Wyrecytował to jakby czytał z jakieś kartki.
-Dobrze. Teraz możesz odejść. Ja ją będę pilnował. Zadzwonie jak będę cię potrzebował.
- Tak jest szefie.- Odchodząc spojrzał na mnie przepraszająco. Gardze nim. Bezdźwięcznie powiedziałam "nienawidze cie Chris"
- Cześć Mała. Chodź tu do mnie.- poklepał swoje kolana.
- Nie.
- Powiedziałem chodź tu- warknął. Po moim ciele przeszły ciarki. Wstałam i podeszłam . Chciałam usiąść koło niego, lecz on mnie pociągnął i wylądowałam na kolanach. Chciałam wstać.
- Nie. Zostajesz tutaj- wyszeptał na ucho. Za blisko! stanowczo za blisko. !!!
-g..gło..głodna jestem- cała się trzęsłam ze strachu. On jest nieobliczalny.
- To chodź Kochanie. Zaraz ci coś ugotuje- czemu ty taki jesteś?! raz cię nienawidzę a raz po prostu mam cię gdzieś. Powinni do ciebie przyczepić instrukcję obsługi.
Złapał mnie za rękę. Próbowałam ją wyplątać.
- Daruj sobie. Zrozum to. Jesteś moja. Tylko moja. Mogę robić z tobą co tylko chcę. Należysz do mnie- skamieniałam.
- pogódź się z prawdą.- powiedział z uśmiechem i mnie pociągnął.
- Nigdy się z tym nie pogodzę. Zobaczysz kiedyś, może nie długo ucieknę wam.
- nie sądzę. Mała to jest rzeczywistość a nie sen. Nigdy takiej sytuacji nie będzie. Osobiście tego dopilnuję.
- A ja sądzę. Nie mów na mnie Mała, Kochanie i tym podobne- kojarzy mi się to z ojcem.
- Oh Mała. Będę mówić na ciebie jak tylko mi się spodoba.
-ugh- nienawidze go.
- Grzeczna dziewczynka. Już się nauczyłaś by nie pyskować. - Wolną ręką klepnął mnie po tyłku. Podskoczyłam. Nikt nie ma prawa tak robić! Uniosłam rękę. Zamachnęłam się i chciałam już walnąć, lecz on to zauważył i złapał mnie za ramie.
- Nigdy tak nie rób. Chyba nie chcesz być ukarana?!- wysyczał i ścisnął za dłoń. Zaczęła robić się sina. Powoli traciłam czucie.
- Puść mnie.- błagałam. Posłuchał mnie.
- usiądź a ja zrobie cię śniadanie. - nie chciałam go zdenerwować więc to zrobiłam.
Panowała cisza. Żadne z nas nie raczyło się odezwać. Postanowiłam to zmienić.
- Kto to jest Chris?
- To jest twój opiekun. Będzie cię pilnować w nocy, kiedy śpisz. Mówiłem ci to wczoraj.
- To jest jeden. A ty mówiłeś że będzie ich 5. Gdzie jest reszta?
- Trzech jest przed domem. A dwóch w domu. - zamilkłam.
*********************
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY I ZA TO ŻE DOPIERO GO WSTAWIŁAM.
KILKA KOMENTARZY= CIĄG DALSZY
niedziela, 15 lutego 2015
Część 19
Jestem w lesie koło domu. Czuje na rękach coś ciepłego, Patrze na nie. To co tam widze przeraża mnie. Z dłoni sączy się krew. Bardzo dużo krwi. Nie widze w dokładnie w jakim miejscu się znajduje bo jest noc i mgła. Słysze szmery.
-chodź do mnie.
-uciekaj stąd- kilka głosów naraz mówiło.
-nie! chodź do mnie!potrzebuje cie. Jestem tu
-umrzesz jeśli tam pójdziesz-Co tu sie dzieje?!
-chodź tu!Bo jak nie to cie przyprowadze.- głosy dobiegały z wszystkich stron świata.
-uciekaj głupia do póki masz czas!
- Zostawcie mnie! Cicho bądźcie. Mam dość- do oczu napłynęły mi łzy. jesteś słaba. Przyznaj nie wytrzymujesz tego. Ty szalejesz.
-chodź do mnie!!!!!!!- ktoś krzyknął. Przeraziłam się i zaczęłam biec ile sił w nogach
- Nie uciekniesz nam!!!!!!!!!!! Dorwiemy cie- nic nie widziałam przez łzy. Potknęłam się. Z hukiem upadłam na zimną ziemie.nie nie nie!!!!!!!!!!!!!!!!
Leżałam koło trupów. Mieli otwarte oczy skierowane na mnie.
-Boże.......- wyszeptałam.
-ty skończysz tak samo! Ci głupcy myśleli,że mi uciekną . Pomylili się- poczułam czyjąś obecność za sobą. Odwróciłam głowę do tyłu. Była tam czarna, wysoka postać z bronią w dłoni wycelowaną w moją głowe.
-Prosze zostaw mnie. Ja nic nie zrobiłam. Puść mnie. Pozwól mi jeszcze żyć- łkałam. Ja chce się zestarzeć, mieć dzieci potem wnuki i umrzeć śmiercią naturalną.
-Hahaha. Trzeba cierpieć za niewinność moja Mała Anne- kojarze ten głos. Tylko skąd.
- Błagam.- płakałam jeszcze bardziej, postać zdjęła kaptur. O nie...
- Strach?! Prosze cię nie zabijaj mnie! Będę posłuszna obiecuje tylko pozwól mi żyć- byłam zdruzgotana.
- nie!- i strzelił. Poczułam przeszywający ból. Umarłam......
Stałam i zachłysnęłam się powietrzem. Lał się ze mnie pot. Kolejny koszmar. Rozejrzałam się po pokoju. Był dzień. Przypłynęły wspomnienia sprzed kilku godzin. Popatrzyłam na swoje ciuchy i dotknęłam włosów. Nie było krwi. Byłam czysta.
- Obudziłaś się- ktoś powiedział. Wystraszyłam się. Odkręciłam się i po drugiej stronie łóżka siedział Strach
-cz.cz..czemu jestem czysta? P...przecież b..byłam ca...cała we..- nie dokończyłam bo mi przerwał.
-wykąpałem cię- szczęka mi opadła. on mnie dotykał?! jakim prawem?!
-co?!- byłam wystraszona.
-no nie położyłbym cię na mojej białej pościeli. Byś mi ją jeszcze ubrudziła- jego głos był oschły.
- mogłeś zanieść mnie do tego w którym byłam i spałam od początku pobytu tutaj- nigdy nie powiem na to coś 'mój' pokój.
-nie. A tak swoją drogą masz bardzo ładne ciało- powiedział z głupkowatym uśmiechem i wyszedł. Po moim ciele przeszły miliony ciarek. jak on mógł to zrobić?! Po kilku minutach jak w połowie doszłam do siebie zeszłam na dół. Kierowałam sie do kuchni, bo tam dochodziły szmery. Rozmawia z kimś. Postanowiłam podsłuchać rozmowe. Może czegoś się dowiem. Mówił cicho więc musiałam się skupić by coś usłyszeć.
- Tak Frank! Oni tu byli. Chcieli mi ją odebrać.
-Tak! Zabiłem ich-czyli rozmawia z Frankiem. Nie lubię go.
- Po co mi ty?! Ktoś musi zakopać ciała! - osłupiałam
-Nie! masz być za 5 minut. Ja musze sie zająć dziewczyną i coś wymyślić! Do obaczenia.
Stałam tak jeszcze z kilka minut. Oni mordują z zimną krwią ludzi i tak po prostu chcą ich zakopać? Jak chomika , który zdechnie? Anne oni chcieli cię znów porwać! Moze miałabym lepiej u nich. On dobrze postąpił, bo cie uratował!!!!!!!!! Nie ! nikt nie morduje ludzi. Oni mieli całe życie przed sobą. Świetnie. Sama bije się z myślami. Nie zauważyłam a przede mną stanęła postać. Strach....
Stałam jak zahipnotyzowana. Jak on zareaguje jak sie dowie, że podsłuchiwałam? Wstrzymałam oddech.
-Oh Mała Anne co ja z tobą zrobie? Nie wiesz, że się nie podsłuchuje?- wyszeptał mi do ucha i odszedł. Tak zwyczajnie sobie poszedł. Nie ochrzanił mnie ani nic. Coś się chyba szykuje... Tylko co.
Wypuściłam głośno powietrze z płuc.
Weszłam do kuchni po butelke wody. Napiłam się i skierowałam do mojego pokoju. Już byłam przy schodach, lecz ktoś mnie zawołał.
-Mała Anne chodź tu. - powiedział i wskazał miejsce obok siebie na sofie, która stała w salonie. -pójdę ale nie usiąde koło niego .Niechętnym krokiem cofnęłam się i usiadłam na samym końcu łóżka.
-A wiec. Teraz po tym co się wydarzyło wprowadzam kilka nowych zasad zrozumiano?-powiedział twardym głosem
-tak-odparłam
- Po pierwsze: nigdzie nie wychodzisz z domu, bo to jest niebezpieczne. Chyba nie chcesz by to się powtórzyło?- kiwnęłam na ''tak'' i zaczął kontynuować.
- Po drugie: musisz mnie się słuchać, bo inny gang chce ciebie i mogą szykować plan. Uwierz mi oni są gorsi ode mnie. Po trzecie: teraz w domu będzie co najmniej po 6 osób, by cię pilnować. Jeden będzie nawet w twoim pokoju w tedy kiedy będziesz spać. Tak dla pewności, że jesteś bezpieczna-powiedział z obojętnością
-co? Po co im ja ? Wypuście mnie. Nie wydam was policji prosze...-ja oszaleje w tym domu.
- wiesz, że tego nigdy nie zrobie.- nigdy nie zrobie. On mnie nigdy nie wypuści.
- nienawiedze cie- wykrzyczałam i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zaczęłam płakać
On jest Moim największym koszmarem. Nigdy się nie uwolnie. Będzie ze mną do końca dni. Będzie torturował psychicznie jak i fizycznie. To jest prawdziwe piekło. Z dnia na dzień jest gorzej
***********************
w ramach tego że poprzedni rozdział był krótki chciałam wam wynagrodzić i napisałam dziś kolejny. Myślę,że wam się spodoba i swoje opinie napiszecie w komentarzach
KILKA KOMENTARZY =CIĄG DALSZY
-chodź do mnie.
-uciekaj stąd- kilka głosów naraz mówiło.
-nie! chodź do mnie!potrzebuje cie. Jestem tu
-umrzesz jeśli tam pójdziesz-Co tu sie dzieje?!
-chodź tu!Bo jak nie to cie przyprowadze.- głosy dobiegały z wszystkich stron świata.
-uciekaj głupia do póki masz czas!
- Zostawcie mnie! Cicho bądźcie. Mam dość- do oczu napłynęły mi łzy. jesteś słaba. Przyznaj nie wytrzymujesz tego. Ty szalejesz.
-chodź do mnie!!!!!!!- ktoś krzyknął. Przeraziłam się i zaczęłam biec ile sił w nogach
- Nie uciekniesz nam!!!!!!!!!!! Dorwiemy cie- nic nie widziałam przez łzy. Potknęłam się. Z hukiem upadłam na zimną ziemie.nie nie nie!!!!!!!!!!!!!!!!
Leżałam koło trupów. Mieli otwarte oczy skierowane na mnie.
-Boże.......- wyszeptałam.
-ty skończysz tak samo! Ci głupcy myśleli,że mi uciekną . Pomylili się- poczułam czyjąś obecność za sobą. Odwróciłam głowę do tyłu. Była tam czarna, wysoka postać z bronią w dłoni wycelowaną w moją głowe.
-Prosze zostaw mnie. Ja nic nie zrobiłam. Puść mnie. Pozwól mi jeszcze żyć- łkałam. Ja chce się zestarzeć, mieć dzieci potem wnuki i umrzeć śmiercią naturalną.
-Hahaha. Trzeba cierpieć za niewinność moja Mała Anne- kojarze ten głos. Tylko skąd.
- Błagam.- płakałam jeszcze bardziej, postać zdjęła kaptur. O nie...
- Strach?! Prosze cię nie zabijaj mnie! Będę posłuszna obiecuje tylko pozwól mi żyć- byłam zdruzgotana.
- nie!- i strzelił. Poczułam przeszywający ból. Umarłam......
Stałam i zachłysnęłam się powietrzem. Lał się ze mnie pot. Kolejny koszmar. Rozejrzałam się po pokoju. Był dzień. Przypłynęły wspomnienia sprzed kilku godzin. Popatrzyłam na swoje ciuchy i dotknęłam włosów. Nie było krwi. Byłam czysta.
- Obudziłaś się- ktoś powiedział. Wystraszyłam się. Odkręciłam się i po drugiej stronie łóżka siedział Strach
-cz.cz..czemu jestem czysta? P...przecież b..byłam ca...cała we..- nie dokończyłam bo mi przerwał.
-wykąpałem cię- szczęka mi opadła. on mnie dotykał?! jakim prawem?!
-co?!- byłam wystraszona.
-no nie położyłbym cię na mojej białej pościeli. Byś mi ją jeszcze ubrudziła- jego głos był oschły.
- mogłeś zanieść mnie do tego w którym byłam i spałam od początku pobytu tutaj- nigdy nie powiem na to coś 'mój' pokój.
-nie. A tak swoją drogą masz bardzo ładne ciało- powiedział z głupkowatym uśmiechem i wyszedł. Po moim ciele przeszły miliony ciarek. jak on mógł to zrobić?! Po kilku minutach jak w połowie doszłam do siebie zeszłam na dół. Kierowałam sie do kuchni, bo tam dochodziły szmery. Rozmawia z kimś. Postanowiłam podsłuchać rozmowe. Może czegoś się dowiem. Mówił cicho więc musiałam się skupić by coś usłyszeć.
- Tak Frank! Oni tu byli. Chcieli mi ją odebrać.
-Tak! Zabiłem ich-czyli rozmawia z Frankiem. Nie lubię go.
- Po co mi ty?! Ktoś musi zakopać ciała! - osłupiałam
-Nie! masz być za 5 minut. Ja musze sie zająć dziewczyną i coś wymyślić! Do obaczenia.
Stałam tak jeszcze z kilka minut. Oni mordują z zimną krwią ludzi i tak po prostu chcą ich zakopać? Jak chomika , który zdechnie? Anne oni chcieli cię znów porwać! Moze miałabym lepiej u nich. On dobrze postąpił, bo cie uratował!!!!!!!!! Nie ! nikt nie morduje ludzi. Oni mieli całe życie przed sobą. Świetnie. Sama bije się z myślami. Nie zauważyłam a przede mną stanęła postać. Strach....
Stałam jak zahipnotyzowana. Jak on zareaguje jak sie dowie, że podsłuchiwałam? Wstrzymałam oddech.
-Oh Mała Anne co ja z tobą zrobie? Nie wiesz, że się nie podsłuchuje?- wyszeptał mi do ucha i odszedł. Tak zwyczajnie sobie poszedł. Nie ochrzanił mnie ani nic. Coś się chyba szykuje... Tylko co.
Wypuściłam głośno powietrze z płuc.
Weszłam do kuchni po butelke wody. Napiłam się i skierowałam do mojego pokoju. Już byłam przy schodach, lecz ktoś mnie zawołał.
-Mała Anne chodź tu. - powiedział i wskazał miejsce obok siebie na sofie, która stała w salonie. -pójdę ale nie usiąde koło niego .Niechętnym krokiem cofnęłam się i usiadłam na samym końcu łóżka.
-A wiec. Teraz po tym co się wydarzyło wprowadzam kilka nowych zasad zrozumiano?-powiedział twardym głosem
-tak-odparłam
- Po pierwsze: nigdzie nie wychodzisz z domu, bo to jest niebezpieczne. Chyba nie chcesz by to się powtórzyło?- kiwnęłam na ''tak'' i zaczął kontynuować.
- Po drugie: musisz mnie się słuchać, bo inny gang chce ciebie i mogą szykować plan. Uwierz mi oni są gorsi ode mnie. Po trzecie: teraz w domu będzie co najmniej po 6 osób, by cię pilnować. Jeden będzie nawet w twoim pokoju w tedy kiedy będziesz spać. Tak dla pewności, że jesteś bezpieczna-powiedział z obojętnością
-co? Po co im ja ? Wypuście mnie. Nie wydam was policji prosze...-ja oszaleje w tym domu.
- wiesz, że tego nigdy nie zrobie.- nigdy nie zrobie. On mnie nigdy nie wypuści.
- nienawiedze cie- wykrzyczałam i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zaczęłam płakać
On jest Moim największym koszmarem. Nigdy się nie uwolnie. Będzie ze mną do końca dni. Będzie torturował psychicznie jak i fizycznie. To jest prawdziwe piekło. Z dnia na dzień jest gorzej
***********************
w ramach tego że poprzedni rozdział był krótki chciałam wam wynagrodzić i napisałam dziś kolejny. Myślę,że wam się spodoba i swoje opinie napiszecie w komentarzach
KILKA KOMENTARZY =CIĄG DALSZY
sobota, 14 lutego 2015
Część 18
Jeden z nich szarpną mnie za ramie i pociągnął do siebie.Co tutaj się dzieje?!
-Puszczaj mnie!!!-krzyknęłam
-Zamknij się smarkaczu-drugi z nich złapał mnie za nogi i zaczęli mnie nieść
-postawcie mnie!!!!!!!!!!!Pomocy!!Ratunku!!! Niech mi ktoś pomoże!-krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam.
-Zamknij się albo cie zastrzele- powiedział ten który trzymał mnie za ręce. Przyłożył mi broń do gardła. Zaczęłam płakać. Co oni chcą ode mnie? Do czego jestem im potrzebna?
Szli w nieznanym mi kierunku.
OCZAMI STRACHA
Czy ta dziewczyna nie może chodź jeden dzień być grzeczna i nie zadawać tych głupich pytań? Jak ona działa mi na nerwy. Oj ile razy chciałem zmasakrować tę piękną buźkę ale się jakoś powstrzymywałem. Nagle jakiś krzyk przeszkodził mi w moich rozmyśleniach. Zaraz, zaraz.. krzyk?! To Mała Anne!!!
Szybko zacząłem biec w kierunku w którym ostatnim razem widziałem dziewczyne. NIE TYLKO NIE TO!!!! Jak oni ją znaleźli?!?! Zobaczyłem dwóch noszących ją mężczyzn. Co do kurwy nędzy tu sie wyprawia?!
Zatrzymałem się kilka metrów od nich. Nie mogą mnie zobaczy,bo będzie przerąbane. Myśl,
Już wiem!! Szybko i bezszelestnie schowałem się za wielkim drzewem. Wyjąłem za pasa pistolet. Teraz muszę tylko poczekać na idealny moment.3...2...1.... Już! Wyskoczyłem z kryjówki i Strzeliłem prosto w głowę chłopakowi, który trzymał broń przy gardle Małej Anne. Krew zaczęła się lać i dziewczyna z hukiem upadła na ziemie. Cała była roztrzęsiona. Drugi mężczyzna natomiast był zdezorientowany.
-No,no kogo my tu mamy-odparłem.
-Witaj Strach-. Nie bał się mnie.
-Czy wy chcieliście zrobić coś jej?- pokazałem bronią na Anne. Wstrzymała oddech. Ta sytuacja ją przerasta. Leży koło martwego człowieka i widziała jak go zabiłem. Na dodatek jest w jego krwi.
-yyy nie. Chcieliśmy tylko wziąść ją na spacer. Oczywiście debilu że chcieliśmy ją ci zabrać!- wykrzyczał. tego już za wiele.
Wycelowałem broń i strzeliłem. Kilka sekund później leżał na Małej Anne. Boże prawie jej oczy wyleciały.
Podbiegłem do dziewczyny i ściągnąłem trupa z jej ciała. Była cała we krwi, nawet włosy były koloru czerwieni. Wziąłem Małą na ręce. Trzęsła się ze strachu. Chciała zaprotestować ale nie miała siły.
-Mała Musisz uważać bo mogło ci się coś stać- uśmiechnąłem sie.
-c..c...co tu sie st..sta...stało?-nie mogła wydusić pełnego zdania.
-To nic takiego-powiedziałem.
-nic takiego?! zabiłeś człowieka- o i powraca jej mowa.
- to błahostka. Żartowałem z tymi ochroniarzami za murem. Myślałem że sie wystraszysz. No ale cóż- byliśmy już na schodach.
-teraz wiem że musze cie pilnować bo coś sie szykuje. Oni chcą mi cie odebrać. Nie pozwole im na to bo cie potrzebuje- chciałem coś jeszcze podwiedzieć, ale zasnęła.
Tak słodko wygląda jak śpi- co?! nie! ja nie mam uczuć. To głupia i rozpieszczona dziewucha.
*******************************************************************************************
od razu chce poinformować, że rodział jest pisany szybko i nie sprawdzony. Przepraszam za błędy.
kilka komentarzy -kolejny rozdział
-Puszczaj mnie!!!-krzyknęłam
-Zamknij się smarkaczu-drugi z nich złapał mnie za nogi i zaczęli mnie nieść
-postawcie mnie!!!!!!!!!!!Pomocy!!Ratunku!!! Niech mi ktoś pomoże!-krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam.
-Zamknij się albo cie zastrzele- powiedział ten który trzymał mnie za ręce. Przyłożył mi broń do gardła. Zaczęłam płakać. Co oni chcą ode mnie? Do czego jestem im potrzebna?
Szli w nieznanym mi kierunku.
OCZAMI STRACHA
Czy ta dziewczyna nie może chodź jeden dzień być grzeczna i nie zadawać tych głupich pytań? Jak ona działa mi na nerwy. Oj ile razy chciałem zmasakrować tę piękną buźkę ale się jakoś powstrzymywałem. Nagle jakiś krzyk przeszkodził mi w moich rozmyśleniach. Zaraz, zaraz.. krzyk?! To Mała Anne!!!
Szybko zacząłem biec w kierunku w którym ostatnim razem widziałem dziewczyne. NIE TYLKO NIE TO!!!! Jak oni ją znaleźli?!?! Zobaczyłem dwóch noszących ją mężczyzn. Co do kurwy nędzy tu sie wyprawia?!
Zatrzymałem się kilka metrów od nich. Nie mogą mnie zobaczy,bo będzie przerąbane. Myśl,
Już wiem!! Szybko i bezszelestnie schowałem się za wielkim drzewem. Wyjąłem za pasa pistolet. Teraz muszę tylko poczekać na idealny moment.3...2...1.... Już! Wyskoczyłem z kryjówki i Strzeliłem prosto w głowę chłopakowi, który trzymał broń przy gardle Małej Anne. Krew zaczęła się lać i dziewczyna z hukiem upadła na ziemie. Cała była roztrzęsiona. Drugi mężczyzna natomiast był zdezorientowany.
-No,no kogo my tu mamy-odparłem.
-Witaj Strach-. Nie bał się mnie.
-Czy wy chcieliście zrobić coś jej?- pokazałem bronią na Anne. Wstrzymała oddech. Ta sytuacja ją przerasta. Leży koło martwego człowieka i widziała jak go zabiłem. Na dodatek jest w jego krwi.
-yyy nie. Chcieliśmy tylko wziąść ją na spacer. Oczywiście debilu że chcieliśmy ją ci zabrać!- wykrzyczał. tego już za wiele.
Wycelowałem broń i strzeliłem. Kilka sekund później leżał na Małej Anne. Boże prawie jej oczy wyleciały.
Podbiegłem do dziewczyny i ściągnąłem trupa z jej ciała. Była cała we krwi, nawet włosy były koloru czerwieni. Wziąłem Małą na ręce. Trzęsła się ze strachu. Chciała zaprotestować ale nie miała siły.
-Mała Musisz uważać bo mogło ci się coś stać- uśmiechnąłem sie.
-c..c...co tu sie st..sta...stało?-nie mogła wydusić pełnego zdania.
-To nic takiego-powiedziałem.
-nic takiego?! zabiłeś człowieka- o i powraca jej mowa.
- to błahostka. Żartowałem z tymi ochroniarzami za murem. Myślałem że sie wystraszysz. No ale cóż- byliśmy już na schodach.
-teraz wiem że musze cie pilnować bo coś sie szykuje. Oni chcą mi cie odebrać. Nie pozwole im na to bo cie potrzebuje- chciałem coś jeszcze podwiedzieć, ale zasnęła.
Tak słodko wygląda jak śpi- co?! nie! ja nie mam uczuć. To głupia i rozpieszczona dziewucha.
*******************************************************************************************
od razu chce poinformować, że rodział jest pisany szybko i nie sprawdzony. Przepraszam za błędy.
kilka komentarzy -kolejny rozdział
Subskrybuj:
Posty (Atom)